MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powrót na Mazury

Redakcja
Na Mazurach byłam ostatnio tydzień temu. A przedostatnio jakieś 40 lat wcześniej, jeszcze za studenckich czasów.

Barbara Rotter–Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Pojechałam tam wówczas na obóz językoznawców – zbieraliśmy tzw. materiał badawczy, grasując po okolicy z potężnym magnetofonem, ważącym pewnie z 10 kilogramów i zadziwialiśmy wczasowiczów umiejętnością rozpoznawania regionów, z których przyjechali. Wystarczyło, by się odezwali… Koczowaliśmy w jakichś strasznych "pokojach gościnnych”, pływali kajakami i jadali smażone ryby w jedynej w Rucianem–Nidzie restauracji. Na jeziorach było pustawo, co najwyżej kręciły się po nich kajaki i małe żaglóweczki.

Kiedy byłam tam przed paroma dniami, te same pozostały tylko jeziora i lasy. Sprzęt pływający zaskakuje po pierwsze ilością, po drugie wielkością, a po trzecie szybkością. Od żagli i motorówek aż gęsto. Warunki, jakie wodniacy mają do dyspozycji, wprowadza pokolenie wychowanych w komunie w osłupienie. Bo wyobraźcie sobiePaństwo port wybudowany dla... 600 mniejszych i większych łódek, będący prywatną własnością. Port stworzony od zera, wymyślony i zaprojektowany ze wszystkimi detalami przez jednego (!!!) faceta. Teraz w prowadzeniu rodzinnego interesu pomagają też dorosłe dzieci, które, jak kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boją.

Poza stanowiskami dla żaglówek i motorówek są tam wygodne domki dla właścicieli tego sprzętu. Kto woli, ma do dyspozycji własną działkę, na której może gospodarować wedle uznania: rozbić namiot, postawić altankę, rozpalić grill. W głównym budynku jest restauracja i kameralny hotel. Wszędzie wykoszona trawa, przemyślana zieleń, drewniane podesty wokół akwenów, ogrodzony teren, dookoła las. Wodniacy ciągną tu jak muchy do miodu – jachty i motorówki mogą niejednego wprawić w zachwyt. Najbardziej zaskakujące jest jednak, że – choć trudno to sobie wyobrazić – port został wybudowany na 16 hektarach, w miejscu, gdzie rósł las, a wody nie było wcale. Jego twórca, szalenie sympatyczny, skromny i życzliwy ludziom, opowiadał mi, jak – chcąc wytyczyć przyszły bieg kanału – przedzierał się na czworakach przez tak gęste chaszcze, że wrócił do domu, który miał wówczas w Kanadzie, cały pokaleczony... Trzeba było mieć nie tylko pieniądze, ale wizję i ogromne samozaparcie, aby stworzyć coś takiego. A właściwie tworzyć stale, bo wciąż rozbudowuje akweny i myśli o innych budowlach, z kaplicą włącznie, jako że jest człowiekiem bardzo religijnym.

Kilkadziesiąt lat temu byłby w Polsce może kierownikiem pola namiotowego, a w najlepszym razie – kierownikiem w molochu branży budowlanej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski