Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożytki z demokracji

Redakcja
Ubieranie starych opowieści w dzisiejszą odzież jednak nie musi kończyć się wstydem. To cieszy. Na co dzień różnie z tym bywa. W młodym teatrze choćby. Proceder wciskania Szekspirów w tenisówki i dresy i kraszenia ich słów laptopem lub golfowym kijem w efekcie zawsze jest potwornie kłopotliwe dla dobrego smaku.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Dlatego cieszy nas dziś przypadek starego Lucusia, bohatera "Ostatniego husarza” Sławomira Mrożka – opowiadania z wydanego w 1957 roku tomu "Słoń”. Cieszy tym bardziej, że w ogóle nie musieliśmy się wysilać. Lucuś przebrał się sam. Tak jest! I nie dość, że do twarzy mu w nowych szatach, to jeszcze – dzięki dobrodziejstwom demokracji - zmienił metody działania!

W 1957 Lucuś nie lubił rosołu na kościach i ustroju. Walczył więc, lecz w skrytości, tajnie, jak każdy Lucuś tamtej epoki, bo nie ma co kryć: nasz Lucuś naprawdę nie był husarzem ostatnim. Jak wszyscy oni – samotny, i jak dla pozostałych, tak i dla niego terenem walki były szalety publiczne, orężem zaś – kolorowe ołówki, które zmieniał, by zmylić pościg. Wchodził cicho do szaletów, opłacał kabinę, ryglował drzwi i zadawał władzy cios okrutny – kreślił na ścianie hasło "Precz z bolszewizmem”, i znikał bezszelestnie. Żona Lucusia była dumna z bohatera, ale też drżała, błagając szeptem: "Na miłość boską, Lucusiu, uważaj na siebie...”. Babka powtarzała wnukom: "Cieszcie się, że macie takiego ojca” – i pokazywała im obrazki przedstawiające rycerzy w pióropuszach, galopujących przez równinę. Tak było. Tak heroicznie walczył i, jak wyznał Mrożek, spowijała go mgła tajemnicy i ważności. Nic go nie zrażało, nawet wrogi napis "REMONT”, który pewnego zimowego dnia dostrzegł nad wejściem do szaletów. Nie załamał się. Ruszył za miasto i tam, w zagajniku, patykiem wyskrobał w śniegu frazę: "Generał Franco wam pokaże”. Mrożek powiada, że gdy tego wieczoru wrócił do domu, "długo stał przed lustrem, sprawdzając, czy do jego ramion nadawałyby się orle skrzydła”.

Tak było w 1957, a później przyszła demokracja wraz ze swymi dobrodziejstwami. Przyszła i trwa, więc Lucuś porzucił skrytość i tajność. W mgle tajemnicy i ważności, co go w dawno minionej epoce spowijała, została już tylko sama ważność. Połamał ołówki, ubrał się w szaty demokracji, śmiało wyszedł z szaletów na ulicę i zobaczył, że nie jest samotny. Prasowy organ Lucusia doniósł, że w marszu pod hasłem "Obudź się, Polsko!” wzięło udział pół miliona piechurów. Ależ skąd! Dużo więcej. Na moje sokole oko było ich 153 miliony! Tak jest! 153 miliony Lucusiów w odnowionej garderobie, spowitych mgłą wyłącznie ważności, ramię w ramię, wreszcie na powierzchni ziemi!

Tak, wspaniałe są pożytki z demokracji! A najwspanialszy jest ten, że w demokracji Lucuś rozwinął się stylistycznie – transparenty nad rzeczonym marszem nie kłamią. Już nie ma trywialnego "Precz” ani głupawego "generała Franco”. Dziś są rymowane wiersze: "Traktat lizboński grób dla Polski”, "Lepiej mieć w moherze babcię niż krewnych w KGB, UB lub Wehr­machcie”. Są fuzje Biblii z ojczyzną: "Tylko intronizacja Chrystusa na króla ocali Polskę”. Są subtelne szyderstwa: "Kopacz do łopaty. Ekshumacje czekają”. Są wspomnienia położnej: "Ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk to dziecko Matki Bożej”. Są śmiałe diagnozy medyczne: "Radio Maryja mądrością, sercem i płucem dla Polski i świata”. Jest wreszcie wyższa matematyka: "KGB + PO = zamach”. Po prostu jest wszystko, na co dzisiaj stać naprawdę wielką literaturę, a zwłaszcza na co stać dobry smak.

Powtórzył się więc Lucuś. Szaty są inne, szalety i ołówki już nie w cenie, lecz jedno zostało po staremu. Wierność walce, wierność intonacji, wierność towarzyszom broni. W innej opowieści Mrożka sztabskapitan tak był do żołnierzy przywiązany, że nawet po śmierci ich nie opuścił. Został ośką w taborach. Nie chcę prorokować, lecz gdy w pisku koła usłyszę kiedyś melodię z wczorajszych transparentów – zmówię zdrowaśkę za Lucusia i jego wierność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski