Inicjatorem projektu, polegającego na oznaczaniu cmentarzy żydowskich jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które realizuje go we współpracy z Narodowym Instytutem Dziedzictwa oraz lokalnymi władzami.
- Projekt zakłada identyfikację wszystkich cmentarzy, które do 1939 roku stanowiły własność gmin żydowskich oraz wprowadzenie ujednoliconej formy ich oznakowania - przypomniał w liście do uczestników wydarzenia sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury Jarosław Sellin.
Po przeprowadzonej kwerendzie okazało się, że takich cmentarzy na terenie Polski jest 1167, z czego 64 w Małopolsce. Oznakowania w całym kraju doczekało się dotąd około 40, ale w Małopolsce pierwsza taka uroczystość odbyła się właśnie w Proszowicach. Tutejszy kirkut to pozostałość po liczącej około dwustu lat obecności Żydów.
- Społeczność żydowska stanowiła przed wojną około jednej trzeciej ogółu mieszkańców miasta. Żyliśmy wspólnie, w zgodzie, każda grupa osobno pielęgnowała swoje tradycje i obrzędy religijne. Do dzisiaj nie zachowały się po tej społeczności praktycznie żadne ślady. Nie ma synagogi, nie ma bożnicy, nie ma łaźni. Ten cmentarz jest jedynym świadectwem ich obecności i naszym obowiązkiem jest, aby o nich pamiętać – mówi burmistrz Grzegorz Cichy.
W czasie II wojny światowej żydowski cmentarz został zniszczony przez Niemców. Nagrobne tablice (macewy) posłużyły okupantom do utwardzenia dróg i ulic. W latach Polski Ludowej obiekt ulegał dalszej dewastacji. Dopiero po 1989 roku teren został stopniowo przywracany do porządku, a zainicjował ten proces pochodzący z Proszowic, a mieszkający w Niemczech Zygmunt Just.
Na cmentarzu zostali pochowani przedwojenni żydowscy mieszkańcy miasta, ale też nieliczne ofiary Holocaustu: osoby, które zostały rozstrzelane na miejscu. Większość proszowickich Żydów została 29 sierpnia 1942 roku zebrana na Rynku, potem przewieziona lub zapędzona do Słomnik, a następnie stamtąd do obozu zagłady w Bełżcu. Wywózka mogła objąć nawet kilka tysięcy osób, gdyż oprócz rdzennych mieszkańców Proszowic, Niemcy przymusowo osiedlili w miasteczku około dwóch tysięcy Żydów, a dodatkowo deportacja objęła zamieszkujących najbliższą okolicę.
Kilkunastu potomków tych, którzy ocaleli, przyjechało we wtorek do Proszowic, aby z okazji przypadającej rocznicy deportacji oraz oznakowania cmentarza modlić się za zmarłych i wymordowanych przodków.
- Moja babcia i mój dziadek mieszkali w Proszowicach, tutaj się pobrali. Jesteśmy bardzo podekscytowani będąc tutaj, ale z drugiej strony targają nami sprzeczne uczucia. Cieszymy się, że znaleźliśmy się w miejscu, gdzie żyli nasi przodkowie, ale jednocześnie wiemy, że zostali stąd brutalnie wypędzeni, a następnie pomordowani – mówi Hagay Gelis, potomek rodziny proszowickich Żydów. Towarzyszyła mu m. in. matka Rivka Gelis (Israelovitz).
Osobą, która zrobiła najwięcej dla kultywowania pamięci o proszowickich Żydach był Samuel Blumenfeld. Potomek biednej proszowickiej rodziny żydowskiej, więzień Auschwitz, który cudem przeżył Holocaust, a od lat 90. regularnie przyjeżdżał do Proszowic z Izraela jako przewodnik żydowskich wycieczek i świadek przeszłości. To z jego inicjatywy w 2004 roku na kirkucie stanęła kamienna tablica, upamiętniająca pomordowanych Żydów. Samuel Blumenfeld po raz ostatni odwiedził proszowicki cmentarz żydowski w 2018 roku w wieku 92 lat. Niedługo później zmarł, a jego dzieło stara się kontynuować syn Arie.
- Kiedyś, gdy ojciec miał już 90 lat, spytałem go, czemu ciągle latasz do Proszowic? Nie masz dość? A on odparł, że po tylu latach ciągle, gdy tu przyjeżdża, wyobraża sobie, że spotka swoją matkę, która stoi w drzwiach, a on mówi do niej: tutaj jest mamo, wróciłem. Tak jak prosiłaś, gdy ostatnio się widzieliśmy – wspomina ojca Arie Blumenfeld.
Data 29 sierpnia 1942 roku jest szczególnie ważna również dla Billie Laniado z Izraela. Reprezentująca stowarzyszenie Następne Pokolenie, grupujące potomków osób ocalałych z Holocaustu, przypomniała historię swojej mamy Runki Zucker, która właśnie tego dnia przypadkowo znalazła się w Proszowicach i uniknęła deportacji dzięki Marianowi Saganowi. Syn proszowickiego listonosza przez dwa dni przechowywał ją w swoim domu, narażając siebie i swoich bliskich na śmierć. W 2017 roku, dzięki pomocy Samuela Blumenfelda, Billie Laniado spotkała się w Proszowicach z mieszkającą na Górnym Śląsku córką Mariana Sagana Bożeną Wojciech.
Podczas wtorkowych obchodów została otwarta wystawa fotografii, dokumentujących związki Żydów z Proszowicami. Za kultywowanie pamięci o dawnych mieszkańcach miasta nagrodzeni przez gości z Izraela zostali były burmistrz Proszowic Jan Makowski (pośmiertnie), obecny burmistrz Grzegorz Cichy, wieloletni współpracownik i przyjaciel Samuela Blumenfelda Wiesław Paluch oraz nauczycielka Bożena Kłos, która przygotowała prezentację na temat żydowskich rodzin w Proszowicach. Dodatkowym elementem były warsztaty plastyczne w Domu Kultury nawiązujące do tematyki żydowskiego dziedzictwa.
Bolt nagra pasażerów
- Są bezcenne i piękne. Małopolska ma ich najwięcej w Polsce! Zobacz!
- Ranking łowisk w Małopolsce. Gdzie na ryby? Wędkowanie w Krakowie i okolicach
- Dwór w Modlnicy w pięknej scenerii. Otworzył bramy dla turystów i mieszkańców
- Zamek Tenczyn z niezwyczajnymi widokami. Bramy znów otwarte dla turystów!
- Nowy sezon na zamku w Dobczycach rozpoczęty. Te atrakcje przyciągają turystów!
- Proszowice 15 lat temu. Zobacz jak zmieniło się miasto. Część II galerii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?