Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszowice. Problem targowiska. Potrzebne sanitariaty czy... kultura?

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Sanitariat na starej części placu
Sanitariat na starej części placu Aleksander Gąciarz
Podrzucane nocą śmieci, potrzeby fizjologiczne załatwiane „w krzakach”. To druga, mniej prestiżowa strona działalności placu targowego przy ulicy Brodzińskiego w Proszowicach. Władze administrującej placem Giełdy Rolnej Ek-Rol przyznają, że z niektórymi zjawiskami ciężko im walczyć.

Plac targowy przy ulicy Brodzińskiego, na którym odbywa się głównie handel płodami rolnymi, bije w ostatnich latach rekordy popularności. To już nie tylko środowy „jarmark”, ale niedzielne giełdy zwierząt i drobnego inwentarza, przyciągające prawdziwe tłumy sprzedających i kupujących. I choć zdecydowana większość użytkowników przestrzega obowiązujących w tym miejscu reguł, istnieje też kłopotliwy margines.

Prezes Ek-Rolu Wojciech Rzadkowski nie kryje, że pewna grupa użytkowników placu targowego - zarówno sprzedających jak i kupujących - traktuje to miejsce jako bezpłatne wysypisko odpadów.

- Osoby przyjeżdżające na targowisko wyrzucają u nas stare dywany, zużyte opony, worki z gruzem po remontach. Najczęściej zdarza się to w nocy. Dla mnie to jest zupełnie niezrozumiałe, skoro w gminach działają PSZOKi, gdzie takie rzeczy można oddać za darmo. Poza tym każdy z nas płaci ryczałtem za oddane śmieci niezależnie do tego, ile ich jest – przekonuje.

Prezes Rzadkowski dodaje, że giełda za każdy metr sześcienny wywiezionych odpadów płaci firmie 176 złotych. Podrzucanie śmieci sprawia, że te ilości, a za nimi opłaty, rosną.

Problemem jest też kwestia załatwiania potrzeb fizjologicznych. Jeden z użytkowników placu sam zwrócił się do naszej redakcji z tą kwestią.

- Wiele osób załatwia swoje potrzeby na terenie sąsiadujących z placem łąk, czy w krzakach – przekonywał. W tym miejscu przystąpił do opisu kto, co i gdzie wyciąga (mężczyźni) lub wystawia (kobiety), ale w szczegóły nie będziemy się zagłębiać.

Zdaniem naszego rozmówcy powodem tej sytuacji jest zbyt mała liczba sanitariatów.

- Uważam, że na placu, który ma cztery i pół hektara powierzchni, jedna ubikacja to zdecydowanie za mało. Aby do niego dojść, trzeba czasem przejść kilkaset metrów – przekonuje.

Prezes Rzadkowski dementuje jednak te informacje. Precyzuje, że na „starej” części placu jest obiekt na sześć stanowisk (trzy męskie i trzy damskie), gdzie obowiązuje dwuzłotowa opłata. Natomiast na wybudowanym niedawno obiekcie „Mój rynek” jest bezpłatny sanitariat z czterema stanowiskami.

- Te ilości zostały wyliczone przez projektantów, którzy wzięli pod uwagę powierzchnię targowiska oraz ilości osób, które mogą się na nim znajdować. Uważam, że istniejące sanitariaty powinny zaspokajać wszystkie potrzeby - mówi.

Przyznaje jednocześnie, że problem rzeczywiście istnieje, ale powodem nie jest mała ilość ubikacji, a raczej brak kultury.

- Zamiast skorzystać z łazienki, wolą po prostu schować się gdzieś za samochodem. Próbujemy z tym walczyć, ale jest to trudne. Przy wejściu na teren targowiska jest informacja, że obiekt jest monitorowany, ale to też niektórych nie zniechęca. Potem musimy te miejsca odkażać, posypując wapnem w celu neutralizacji - słyszymy.

Targ w Proszowicach w 2008 roku

Proszowice 15 lat temu. Miejskie targowiska i nie tylko. III...

3 sposoby na piękny trawnik, zobacz co radzi ekspert, to musisz wiedzieć!

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski