Przyszło babie lato! Klasyczne, polskie

FLESZ - Schładzanie dobre na Alzeheimera?

Niesione ciepłym, delikatnym wiatrem, którego dzisiaj nie brakowało. Tym, którym odwołanie do klasycznego obrazu pod tym samym tytułem, polecam wyguglowanie obrazku dzieła w Internecie. Oryginał, niestety, w odległej stolicy. Co gorsza w dobie sławetnej pandemii, możecie pocałować klamkę muzeum. Mniejsza z tym. Niniejszym ogłaszam pełnie Złotej Polskiej Jesieni. Specyficznej pory roku właściwej dla środkowej części kontynentu.

Przepis na babie lato jest prosty. Pogodny dzień, samo południe, ciepło i słońce. I choćby godzina z lekkimi muśnięciami wiatru. Tyle tylko trzeba, by maleńkie pajączki wspięły się na czubki krzewów i zaczęły snuć nitki. Porywane wiatrem lecą w sianą dal. Za darmo i na los szczęścia. Czasem los podaruje im wielką wygraną. Niekiedy lotnik marnie kończy w najbliższej kałuży wody. Czasem pokona dziesiątki kilometrów. Lub kilka kroków. Jeśli tak wielu powierza swój los kapryśnym wiatrom, to ryzykowny interes musi być opłacalny. Na piechotę, mimo posiadania czterech par odnóży pajęczy drobiazg nigdy nie pokonałby tak długich tras.

Jeśli uwierzyć w zapowiedzi meteorologów, to najbliższe dni powinny sprzyjać pajęczym podróżom. Szukajcie babiego lata. Dopóki pogoda sprzyja i póki nie zamkną nas w domach pod pretekstem waliki z wirusem.