MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rządzenie bez dopalacza

Redakcja
Lotnictwo jest wszechobecne w naszym życiu publicznym. Najpierw nasi świetni piloci mogli latać na drzwiach od stodoły, ale litościwy rząd kupił im sprzęt za 6 miliardów dolarów. Sądzę, że drzwi od stodoły stoją na wszelki wypadek w magazynie, bo nowe aeroplany lubią się psuć. Katastrofa smoleńska wywróciła do góry nogami sposób prowadzenia polityki. Przed 10 kwietnia też niewiele było w niej skuteczności i klasy, ale po tragicznym wypadku eksplodowała skoncentrowana nienawiść. W kąt poszły dobre maniery, prawda, interes państwa. Obowiązuje formuła bezwzględnej, zapiekłej wrogości. Nie ma argumentów, są oskarżenia. W dyskusjach nie chodzi o to, żeby przekonać, tylko żeby zniszczyć. Wojna polsko-polska toczy się z zażartością walk w Afganistanie.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Kilka dni temu inny element lotniczy wdarł się do życia publicznego i zajął pokaźną jego część. Dopalacze, którymi nazwano jadowite świństwo dające halucynacje i przeżycia, kończące się niekiedy na cmentarzu, pochodzą z techniki lotniczej. Po angielsku nazywają się "afterburners" i oznaczają urządzenia zwiększające intensywność spalania i ciąg silnika. Samolot dostaje kopa i zwiększa szybkość. Stosuje się je w ćwiczeniach, przygotowujących do boju i oczywiście w powietrznych walkach. Nagłe przyspieszenie w powietrzu ratuje życie, na ziemi je odbiera. Ale "dopalacz" brzmi dobrze handlowo - i politycznie.

Sama w sobie nazwa, nawet bez skojarzeń z ziejącymi ogniem odrzutowcami, pobudza wyobraźnię. To nowe nieszczęście zagraża najczęściej młodym i głupim życiowo ludziom. Niezbadane są meandry bezsensownej mody i bezmyślnych uzależnień. Król handlu dopalaczami publicznie nazwał swoich klientów "debilami". Podziwiam szczerość i trafność definicji.

Do rzeczy jednak, czyli do polityki. Po kilku nagłośnionych przez media przypadkach śmierci w wyniku zażyciu dopalacza, politycy runęli do dzieła. Całkowicie ten nagły wzrost aktywności popieram. Wolałbym co prawda, żeby władze miały własną wiedzę o rzeczywistości i nie czekali na poranną gazetę czy wieczorną audycję telewizyjną, żeby coś się dowiedzieć. Dobrze jednak, że jest szybka reakcja. Martwi mnie jakość odpowiedzi premiera na nowe zagrożenie. Wygląda na to, że zastosowano dopalacz.

Byłem kiedyś szefem podwórka i wiem, że trzeba było precyzyjnie liczyć siły, żeby nie dostać w kość i nie stracić autorytetu. Premier jest szefem bardzo dużego podwórka, więc tym bardziej musi wszystko liczyć i planować. Dobrze, że Donalda Tuska oburzają nieprawości, że reaguje na krzywdę i ma społeczną wrażliwość. To są cechy sprawnego polityka z zadatkami na przywódcę. Źle jednak, jeśli uważa, że jego władza, bardzo duża zresztą, upoważnia do wszystkiego. W systemie demokratycznym większą władzę od prezydenta, premiera czy ministra ma prawo. Twarde decyzje, zapowiadane przed kamerami telewizyjnymi, fajnie brzmią i dają poczucie siły. Jeśli nie są przefiltrowane przez sito przepisów prawa, mogą szybko zmienić się w farsę.

Hugo Chávez może opowiadać różne kawałki w telewizji i grozić Ameryce, bo taki już jest. Dopóki to się podoba Wenezuelczykom, ma posadę. Ostatnio zresztą zaczyna się chwiać. Władimir Putin zapowiedział po zamachu terrorystycznym, że winnych dopadnie nawet w klozecie. Dosadniej zresztą ten zakątek określił. Nikogo nie dopadł, ale Rosjanom to się podobało, było w ich stylu.

Polacy są bardziej sceptyczni i choć nie rozliczają polityków tak twardo jak w USA czy w W. Brytanii, trochę pamiętają. Zapowiedzi twardego potraktowania dopalaczowych handlarzy dobrze przyjęto. Później zaczęły się wątpliwości, tempo działań władzy osłabło. Okazało się, że nie tak to prosto dopaść tych cwaniaków, co produkują towar i sprzedają go debilom. Ani w toalecie, ani gdzie indziej.

Premier nie może sugerować, że nagnie lub naciągnie prawo, by osiągnąć nawet szczytny cel. Dopalacze zagrażają ludziom, instrumentalne traktowanie prawa grozi państwu. Wszelkie ograniczenia, stwarzane przez przepisy trzeba szanować i pilnie stosować, inaczej zaczniemy zbliżać się do krajów, gdzie rządzą politycy z wyobraźnią i fantazją, ale bez pojęcia.

Władza musi działać chłodno i rozważnie. Cieszę się, że zmieniane są przepisy i trudniej będzie truć Polaków. Nie chciałbym jednak, żeby rząd kierował się impulsem chwili i uważał, że decyzje premiera czy ministra są prawem. Nawet jeśli odpowiadają oczekiwaniu ludzi.

Do rządzenia potrzeba rozwagi i mądrej odpowiedzialności. Nie ma w nim miejsca na dopalacze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski