MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smutek pięknych wieczorów

Redakcja
To nie jest częste, niemniej się zdarza. Jeśli nawet z rzadka, sporadycznie zgoła - radość jest tym większa. Wzruszenie tym pełniejsze, wspomnienie tym trwalsze. Po takim wieczorze, jeśli się nań trafi, tym bardziej czeka się na kolejny. To tylko kwestia czasu. I wytrwałości.

Wacław Krupiński: KULTURAŁKI

Nieprzewidywalność i zaskoczenie wpisane są w te wieczory - bo to zawsze są wieczory - niezmiennie; słucham, patrzę i z minuty na minutę narasta radosne przeświadczenie, że to znowu jeden z tych, które uruchamiają emocje, odradzają poczucie zachwytu.

A tu aż dwa takie wieczory się splotły, w sobotę i niedzielę. Akurat w tych przypadkach zaskoczenie nie było całkowite; wręcz niewielkie było, wszak wiedziałem, na co się wybieram, acz z drugiej strony bywa, że na nadziei się kończy. Czyż nie miałem jej idąc do STU na "Sonatę Belzebuba"? Miałem. I co? Wystarczył Karol Śmiałek ze swą amatorską dykcją, z tandetnym do bólu oczu miotaniem się po scenie (a ponoć to zawodowy aktor), by przecierać oczy ze zdumienia - to ja w STU jestem, to ten sam reżyser, który zrobił ongiś "Szaloną lokomotywę"? Jaki demon, zapytam naiwnie, kazał Jasińskiemu właśnie tak?

Wpadam w dygresję, a miało być o wieczorach pięknych prawdziwie. Najpierw w Lochu Camelot. Łada Gorpienko w najnowszym swym recitalu "Michol na ganeczku siadła", złożonym z piosenek żydowskich i ukraińskich. Anielski śpiew, jakaś jasność promieniejąca z twarzy, proste a zarazem finezyjne interpretacje i całkowita szczerość przekazu. I jakże misternie wspierający wokalistkę krakowscy muzycy - Oleg Dyyak, Grzegorz Gryboś, Tomasz Kupiec. Przy szóstej, może siódmej jakiejś rzewnej pieśni wzruszenie przykuło mnie jeszcze bardziej do jakże niewygodnego camelotowego krzesła. "Życie trwa tak długo, jak długo trwają nasze wzruszenia. Bez nich staje się tylko kurzem" - zapisał Emil Cioran. I dlatego tak cenię sobie te chwile natężającego się uścisku w gardle, wierząc, że rozciągają w czasie, choćby o te minuty, życie... A Łada Gorpienko umie wzruszać - także starymi ukraińskimi pieśniami, które niegdyś wygrzebywała w tamtejszych bibliotekach. Albo interpretując Okudżawę. Mamy szczęście, że ongiś do Krakowa właśnie zjechała i wciąż jest mu wierna, choć teraz musi doń dojeżdżać z odległej Opolszczyzny, gdzie znalazła życiową przystań...

Dzień później krakowianin Joachim Mencel i Amerykanin Brad Terry w recitalu będącym wersją live, czyli kolejną, ich płyty "Live in Fort Andross", nagranej przed trzema laty blisko miejsca zamieszkania Terry'ego, w stanie Maine, właśnie w starym forcie, gdzie Mencel grał na historycznym koncertowym fortepianie marki Steinway, z którym przed II wojną światową podróżowali klasyczni pianiści światowej sławy... W Krakowie panowie wystąpili w Centrum Kultury Żydowskiej improwizując, co ich domeną, zarówno na temat kompozycji Joachima Mencla, jak i pozwalając słuchaczom obserwować ich muzykę in statu nascendi. I, niczym na zamówienie, nagle w ten kameralny, intymny świat fortepianu i klarnetu wdarli się zza okien jacyś bębniarze, co natychmiast podjęli Mencel i Terry, dając jeszcze jeden dowód swego improwizacyjnego mistrzostwa. Acz to nie ich świat; urzekająca bogactwem harmonii muzyka na fortepian Mencla oraz klarnet i gwizd Terry'ego głównie koi, skłania do refleksji - zawieszona między dniem a snem, między sercem i umysłem. Ja z płyty, i koncertu, lokuję w swym skarbczyku najpiękniejszych tematów muzycznych rzewną kompozycję Mencla "My Home", kolejne potwierdzenie, że krakowski pianista to romantyk polskiej pianistyki jazzowej.

Dwa piękne wieczory... Czemu zatem smutek w tytule tych zapisków? Wrócę do tego przy innej okazji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski