MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Święta pozostały w sercu

Redakcja
Tak trudno zapomnieć o świętach, zwłaszcza o towarzyszącym im przed laty rytuale. A było to tak...

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Zanim usiedliśmy z ojcem do wyklejania ozdób na choinkę, maszerowałem z kilkoma złotówkami w kieszeni na Rakowicką, do sklepiku Pani Decowej, by zrobić wielkie przedświąteczne zakupy. Przynosiło się od niej różnokolorowe bibułki, gładkie i "gufrowane", arkusze staniolu, paciorki i szklane rurki-słomki do tworzenia wymyślnych połączeń między wielobarwnymi pawimi oczkami a pudełkami pozostałymi po papierosach i zapałkach, oklejonymi czerwienią, żółcią, zielenią oraz jaskrawą niebieskością. Potem trzeba było jeszcze dorobić trzy-cztery metry papierowego łańcucha, wymieniając zniszczone w poprzednich latach elementy.

Na koniec wyciągałem z leżącego na stole stosu papieru wielki arkusz wycinanki - szopki betlejemskiej. Co roku powstawała inna szopka, bowiem stara, po Matce Boskiej Gromnicznej, wraz z tracącym igły drzewkiem, wcześniej pocięta, ginęła w płomieniach, pracowicie wtłoczona w kuchni do pieca bezpośrednio "pod blachę", gdyż przez drzwiczki nie dało się jej wepchać.

Budowle wycinankowe były prościutkie, dalekie od artyzmu szopek krakowskich, których odnawianą przez Jerzego Dobrzyckiego tradycję przerwała na kilka lat wojna.

Pamiętam, że mimo corocznej powtarzalności szopkowych elementów i dobrej znajomości określanych przez nie realiów, po zakończeniu pracy siadałem przed swoim dziełem na małym kuchennym zydelku, długo wpatrując się w egzotyczny krajobraz, w którym wiele miejsca zajmowały palmy stanowiące dla mnie cząstkę cudownego świata, w który wkraczaliśmy w drugiej połowie grudnia. Gdzieś na bok odchodziły codzienne troski, a wrzaski szkolących się w ogrodzie karmelitów niemieckich podoficerów przestawały dochodzić na drugie piętro ul. Lubomirskiego, gdzie mieszkaliśmy w latach wojny.

Poza tym w szopce wszystko było zwyczajne. Dzieciątko, Matka Boska, św. Józef, klęczący pasterze, Trzej Królowie, kilka owieczek, osiołek i krowa nachylająca się nad żłobkiem, by swoim oddechem ogrzać małego Jezuska...

Czasem starszy brat umieszczał z tyłu wycinanki zapaloną żaróweczkę w oprawce dołączonej do końcówek transformatora, co pogłębiało tajemniczość i wyjątkowość świątecznych wieczorów. Wydawało się, że atmosfera panująca w niewielkiej tekturowej budowli promieniuje na całe mieszkanie, a napis na wstędze zawieszonej gdzieś na tekturowym lazurowym niebie: "Chwała Bogu na wysokości, a na Ziemi pokój ludziom dobrej woli" trafiał do wszystkich zgromadzonych przed szopkową bramą.

Dlaczego jeszcze do tego wracam? Bo ostatnio spotkało mnie wiele dobrego i święta są nadal w moim sercu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski