MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tilia monstra

Redakcja
Łaciński tytuł dzisiejszego felietonu tłumaczy się zwyczajnie, bowiem owa "tilia monstra" to nic innego jak "koszmarna lipa", co z kolei we współczesnym języku polskim oznacza "kompletną bzdurę".

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Trudno mi jednak było wybrać inne określenie dla dopiero co przeczytanej grubej, przeszło 700-stronicowej książki opublikowanej we Lwowie, w wydawnictwie "Apriori", pióra Swiatosława Semeniuka, a nazwanej (w tłumaczeniu z ukraińskiego na polski): "Ukraiński przewodnik po Polsce. Szkice historyczno-krajoznawcze. Seria: Ukraińskie ziemie historyczne".

Gdy otrzymałem ją w prezencie od znajomych, natychmiast zarzuciwszy wszystkie inne czynności, zabrałem się do lektury. Już po paru stronach zacząłem przecierać swoje nieco już wypłowiałe oczęta, nie będąc pewien, czy mam do czynienia z kpiną, czy też z traktatem paranaukowym mającym stanowić dla Ukraińców podręczne uzupełnienie wykładu historii ojczystej wyniesionego ze szkoły. Im głębiej wchodziłem w tekst, tym bardziej upewniałem się, że tylko ostatnia z wymienionych możliwości wchodzi w rachubę, bowiem pan Semeniuk w trosce o ukazanie jak największej liczby śladów ukraińskich na terenie Polski i udowodnienie, że wszystko zaczęło się, także u nas, od Ukrainy-Rusi, zebrał skrupulatnie wszystkie dotychczas powstałe brednie na ten temat, dołożył kilka wymyślonych przez siebie i wypuścił w świat coś, co przypomina osławione "Opowiadania o Leninie" Michaiła Zoszczenki. Publikacja więc niby poważnie traktuje o rzeczach wielkich, ale czytelnikowi nie pozostaje nic innego, tylko ryczeć ze śmiechu.

No bo jak zachować powagę, gdy autor myląc Dunajec z Dunajem, pisze, że tu właśnie, w sąsiedztwie Krakowa, już od V w. n.e. znajdowało się "centrum formowania ruskiego etnosu", rychło odnajdując ruskie korzenie Wincentego Kadłubka i... Mikołaja Kopernika. Chorwaci, to według niego - oczywiście -plemię ruskie. Po tych konstatacjach nic już człowieka zdziwić nie może, nawet stwierdzenie, że Dobrzyń nad Wisłą też miał rusińskie pochodzenie. No, a Warszawa i okolice z plemionami ukraińskimi związały się już 1500 lat temu!

Nic dziwnego więc, że ten zabawny przewodnik po zabytkach ukraińskich w Polsce wydano w serii: "Ukraińskie ziemie historyczne". Zapewne rychło dowiemy się o nowych "odkryciach" pracowitych uczonych zza miedzy, którzy - pozbawieni przez władze sowieckie historii ojczystej - starają się napisać swoje dzieje na nowo. Gdyby tylko jeszcze chcieli przy tej okazji trzymać się faktów, a nie zmyślać!

Warto przypomnieć, że przed laty, w wiekach XVI-XVIII, my także przeszliśmy podobną chorobę, wywodząc się od bitnych Sarmatów, a niektórzy swój rodowód dostrzegali nawet w starożytnym Rzymie. Szczęśliwie mamy to poza sobą. Można więc sądzić, że po paru latach autor "Przewodnika po Polsce" też zarzuci chęć poszukiwania Ukrainy i Ukraińców tam, gdzie ich nie było. Uznałem jednak, że warto w swoim kolejnym raporcie "Znad granicy", donieść o tym, co myślą i piszą sąsiedzi. Może to być bowiem nie tylko śmieszne, lecz również pouczające.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski