Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Till-Holger Borchert „Bosch. Zbliżenia”, Wydawnictwo Arkady 2018, 320 stron

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Przyjrzyj się szczegółom obrazów Hieronima Boscha.

Gdy jakieś ćwierć wieku temu wszedłem do wiedeńskiego Muzeum Historii Sztuki doznałem olśnienia i… oczopląsu. Wielkie sale, pod sam sufit zawieszone arcydziełami, niekiedy gigantycznych rozmiarów. Rubensy, Bosche, Breugle, Caravaggia, Rafaele, Tycjany… Mimo (całkowicie amatorskiego) uwielbienia dla malarstwa chciałem uciec stamtąd z krzykiem. Chwilę wytchnienia znalazłem dopiero w bocznej sali, oglądając zawieszone na wysokości moich oczu niewielkie (rozmiarami) arcydzieła Arcimbolda…

Podejrzewam, że podobnie reaguje wielu zwiedzających analogiczne muzea, dajmy na to Prado, Luwr czy Rijksmuseum. Wszystkim Wam (nam) chciałbym więc polecić wspaniałą książkę, która choć w pewnym stopniu ułatwia obcowanie z arcydziełami. Piszę: „w pewnym stopniu”, bo obcowania z oryginałem żadna reprodukcja wprawdzie nie zastąpi, ale album zatytułowany „Bosch. Zbliżenia”, złożony z fotograficznych zbliżeń detali pochodzących z kilkunastu najwspanialszych dzieł tego artysty, pozwoli nie tylko docenić kunszt malarza, ale też lepiej owe dzieła zrozumieć i wyłapać szczegóły, podczas pobieżnej muzealnej wizyty niełatwe do dostrzeżenia. Sam jeszcze nie miałem okazji rzucić okiem na oryginały z owym specyficznym przewodnikiem w ręce, ale spodziewam się prawdziwej intelektualnej uczty. Nawet dla takiego profana jak ja.

A wśród dzieł rozłożonych w tej książce na czynniki pierwsze są m.in. „Pokłon Trzech Króli” (Prado), „Niesienie krzyża” (wiedeńskie Muzeum Historii Sztuki), „Ogród rozkoszy ziemskich” (Prado), „Wóz z sianem” (Prado), tryptyk „Sąd Ostateczny” (galeria Wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych).

Samego autora tych arcydzieł reklamować oczywiście nikomu nie trzeba. „Któż zdoła opisać wszystkie cudowne czy też osobliwe pomysły, które Hieronim Bosch miał w swej głowie i które przekazywał za pośrednictwem pędzla, wszystkie te piekielne zjawy i potwory, których oglądanie nie sprawia przyjemności, ale jest raczej koszmarem” – pisał o nim już w roku 1604 Karel van Mander w książce „Schilder-boeck”, zawierającej biografie najważniejszych naówczas twórców Niderlandów i Niemiec.

Dodajmy więc tylko, że Hieronim Bosch (ok. 1450-1516) to jeden z mistrzów malarstwa niderlandzkiego, już za życia otoczony kultem i bogactwem – z rodzinnej pracowni (i jego przodkowie, i bracia takoż byli artystami) wychodziły dzieła niekoniecznie jego autorstwa, acz wykorzystujące motywy oryginałów – tak wielkie było zapotrzebowanie. A tak naprawdę nazywał się Jheroen van Aken, swe dzieła sygnował jednak mianem Bosch, skrótem wywodzącym się od nazwy miasta jego urodzenia: s-Hertogenbosch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski