MKTG SR - pasek na kartach artykułów

V liga Nowy Sącz

JH
Glinik Gorlice - Gród Podegrodzie 1-3 (0-1)

0-1 Zieliński 29, 0-2 B. Zgrzeblak 51, 1-2 Kurek 85, 1-3 Wajda 87. Sędziował Andrzej Brzeziński (Nowy Sącz). Żółte kartki: Stępkowicz, Olech, Szary dwie - B. Zgrzeblak, Berowski, Zieliński. Czerwona kartka: Szary 62. Widzów 120.

Glinik: Krynicki - Zapała, Olech, Szary, Migacz - Kurek, Laskoś, Stępkowicz, Chorobik - Czechowicz (60 Machowski), Gomulak (60 Chrobak).

Gród: D. Konstanty - Ł. Majerski, P. Majerski, G. Konstanty, Berowski - B. Zgrzeblak, Potoczny, R. Ciurka (60 J. Konstanty), P. Ciurka (89 Nowak) - Wajda (80 Olszak), Zieliński (70 Maślejak).

To ci niespodzianka! Zdający się z wolna zadomawiać w "okręgówce" gorliczanie przegrali na oczach swych coraz mniej licznych kibiców z prezentującym nierówna formę Grodem, a wynik dosyć wiernie odzwierciedla przebieg boiskowych wydarzeń.

Pierwsza połowa należała co prawda do miejscowych, ich optyczna przewaga nie przekładała się wszak na sytuacje bramkowe. Znacznie skuteczniejsi okazali się goście, którzy w 28 min powinni byli wyjść na prowadzenie, gdy strzał Zielińskiego z 8 m zneutralizowali obrońcy Glinika, a poprawkę Wajdy obronił Krynicki. 60 sekund później bramkarz gospodarzy był już jednak bezradny. W zamieszaniu powstałym na jego przedpolu najwięcej przytomności umysłu zachował wspomniany Zieliński, z 6 m wpychając futbolówkę do siatki.

Po zmianie stron obraz gry zmienił się tylko o tyle, że przyjezdni poczynali sobie coraz śmielej, a na efekt takiej postawy nie trzeba było długo czekać. W 51 min B. Zgrzeblak tak precyzyjnie przymierzył z wykonywanego z 20 m rzutu wolnego, że piłka wylądowała w "okienku". Nadzieje gospodarzy na uratowanie przynajmniej remisu odżyły w 85 min. Okrutnie zakotłowało się wówczas przed nosem G. Konstantego, z czego skorzystał Kurek, z 5 m wpychając piłkę do strzeżonej przezeń bramki. Miejscowych na ziemię szybciutko sprowadził wszak Wajda, który swą indywidualną akcję zwieńczył dokładnym trafieniem z 16 m w dalszy róg. W ten sposób mała sensacja stała się faktem: niedawny trzecioligowiec padł na własnym boisku z niedocenianą, za to nad podziw ambitną "jedenastką" z Podegrodzia. (dw)

LKS Szaflary - Poprad Rytro 3-0 (0-0)

1-0 Janikowski 50 samobójcza, 2-0 Pawełczak 52, 3-0 Magulski 82. Sędziował Paweł Folwarski (Rokiciny Podhalańskie). Żółte kartki: Strama - Zontek. Widzów 100.

Szaflary: Gawron - Magulski, Strama, Jarząbek, P. Kamiński - Szulc, Gał, F. Kamiński, Modła - Słaboń (70 Baboń), Pawełczak.

Poprad: Bulańda - Rosiek, Sromek, Dziedzina, R. Wajnbrener - Mateusz Wajnbrener, Łękawski, P. Filip (70 Klóska), Janikowski (70 Śmietana) - Zontek (87 Marcin Wajnbrener), Pawlik.

Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie dominowali goście, ale mimo kilku szans nie zdołali pokonać bramkarza gospodarzy. Druga odsłona należała już do piłkarzy Szaflar i oni trzykrotnie umieścili piłkę w bramce rytrzan.
Pojedynek rozpoczął się od falowych ataków drużyny przyjezdnej, a piłkarze Popradu bombardowali bramkę Szaflar strzałami z każdej pozycji. Wiele z tych uderzeń było niecelnych, ale strzały Janikowskiego, Łękawskiego i Pawlika w pięknym stylu obronił Gawron.

W przerwie spotkania musiało dojść w szatni do męskiej rozmowy trenera Podczerwińskiego z zawodnikami, bowiem na drugą część meczu wyszła odmieniona drużyna gospodarzy. Na efekty nie trzeba było długo czekać, aczkolwiek pierwsza bramka to istne kuriozum. Po wrzucie piłki z autu przez Magulskiego, wyskok do niej zasugerował Pawełczak, ale tego nie uczynił, czym kompletnie zmylił Janikowskiego; piłka trafiła w nogę piłkarza Popradu i wpadła do siatki. Po centrze z rzutu rożnego strzału przewrotką próbował Magulski, ale próba pokonania bramkarza gości nie powiodła się. Drugie zagranie z narożnika boiska rekonwalescenta P. Kamińskiego trafiło już na głowę również nieobecnego w poprzednim meczu Pawełczaka, a ten wpakował piłkę do bramki. Przy dwubramkowym prowadzeniu gospodarzy szanse na zdobycie goli mieli R. Wajnbrener i Pawlik, jednak ich strzały były minimalnie niecelne. Tymczasem miejscowi nadal atakowali i bliski podwyższenia rezultatu był Pawełczak. W 70 min po zagraniu dopiero co wprowadzonego na boisko Babonia, w sytuacji sam na sam trafił jednak w słupek. W 82 min kolejna centra P. Kamińskiego z rzutu rożnego trafiła do nieobstawionego Magulskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem ulokował futbolówkę w bramce. Na zakończenie gospodarze przeprowadzili wzorcową akcję, jednak strzelający na bramkę F. Kamiński minimalnie chybił. (ZK)

LKS Kobylanka - Jordan Jordanów 0-1 (0-0)

0-1 Karkula 52. Sędziował Hubert Kożuch (Nowy Sącz). Żółte kartki: Augustyn, Bogusz - Ferek. Widzów 50.

Kobylanka: Grądalski - Miśkowicz (75 Woźniak), Szura, Dobek, Guter - Trzyna, Augustyn, Wojna, Cionek (65 Drąg) - Bogusz, Puścizna.

Jordan: Sitarz - Hodana, Romaniak, F. Tyrpa, Ferek - Kurdas, Czubin, Karkula (90 Wróbel), Mastana (88 P. Tyrpa) - Gromczak (85 Pietrzak), Sochacki (80 Lipka).

Spotkanie rozpoczęło się od dwóch doskonałych sytuacji dla gospodarzy. Już w 1 min Guter idealnie dośrodkował do Puścizny, ale jego główka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Sitarza. Chwilę później natomiast Szura długim podaniem uruchomił Bogusza, który ładnym zwodem ograł jednego z defensorów gości, ale tym razem jego uderzenie z najwyższym trudem efektownie obronił golkiper Jordana. Z czasem gra wyrównała się, a do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić przyjezdni. Szczególnie aktywny był Gromczak, który próbował zaskoczyć Grądalskiego zwłaszcza strzałami z dystansu, ale ten spisywał się bez zarzutu. Kobylanka bliska była objęcia prowadzenia jeszcze w 35 min, kiedy ładnym uderzeniem z 25 popisał się Bogusz, ale trafił w poprzeczkę.

W drugiej połowie zarysowała się przewaga gości, który wykorzystali - jak się później okazało - kluczową dla losów tego meczu sytuację. W 52 min Karkula zdecydował się na dynamiczny rajd prawą stroną boiska, wbiegł w pole karne gospodarzy i płaskim strzałem z 15 m umieścił futbolówkę w siatce. Później na placu gry nie działo się już właściwie nic godnego szczególnej uwagi. Kobylanka dość nieudolnie usiłowała doprowadzić do wyrównania, zaś goście skutecznie skoncentrowali się na obronie korzystnego rezultatu.
(MM)

KLKS Korzenna - Poroniec Poronin 1-2 (0-1)

0-1 Radzik 15 samobójcza, 1-1 Michał Olszewski 69, 1-2 Czerwiec 84. Sędziował Damian Opaliński (Gorlice). Żółte kartki: Stawiarski, Kudryk dwie - Stasik. Czerwone kartki: Michał Olszewski 85 (za faul bez piłki), Kudryk 89. Widzów 100.

Korzenna: Gurbowicz - D. Bernasiewicz, Nalepa, J. Kantor, Krok - Stawiarski (52 Rosiek), Kudryk, Radzik, Znamirowski - Michał Olszewski, Marek Olszewski.

Poroniec: Juszczyk - Cudzich, D. Grela, Potoczak, Stasik (63 Gutt) - Chrobak, Czerwiec, Połomski, Szczypciak - M. Grela (88 Kulawik), Ustupski.

Kolejny dramatyczny mecz obejrzeli kibice w Korzennej. Tym razem jednak ich nastroje nie były wesołe: gospodarze przegrali z góralami, chociaż najsprawiedliwszych rezultatem niedzielnych zmagań piłkarzy byłby remis.

Już w 2 min Michał Olszewski pokonał w sytuacji sam na sam Juszczyka, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej zawodnika miejscowych i gola nie uznał. W 15 min wątpliwości już nie było. W zamieszaniu powstałym na przedpolu Gurbowicza piłkę Cudzichowi usiłował wybić Radzik, uczynił to wszak tak niefortunnie, że trafił pod poprzeczkę własnej bramki. W 38 min goście wykonywali rzut wolny pośredni z 11 m, lecz strzał Cudzicha obronił Gurbowicz. 120 sekund później dwukrotnie z dystansu celnie uderzał Marek Olszewski, ale w obydwu przypadkach Juszczyk nie dał się zaskoczyć.

Po przerwie gospodarze przystąpili do zdecydowanych ataków. W 58 i 63 min w bramkę nie trafiali Kudryk oraz Znamirowski (ten drugi z 8 m), aż wreszcie w 69 min Michał Olszewski zwieńczył wymianę podań między Kudrykiem i Markiem Olszewskim ostrym strzałem z 16 m, po którym futbolówka tuż przy słupku wpadła do siatki. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, za faul Rośka arbiter zarządził rzut karny dla Porońca. Strzał Czerwca sparował Gurbowicz, lecz wobec dobitki starego ligowego wyjadacza był juz bezsilny. W końcówce miejscowym puściły nerwy, co skutkowało przedwczesnym relegowaniem z boiska dwóch ich zawodników. (jh)

Łosoś Łososina Dolna - AKS Ujanowice 7-0 (2-0)

1-0 Augustyn 15, 2-0 Małek 28, 3-0 M. Krok 51, 4-0 Ł. Krok 65, 5-0 G. Nowak 70, 6-0 D. Augustyn 81, 7-0 G. Nowak 88. Sędziował Sebastian Michalik (Nowy Sącz). Żółte kartki: Słomka - Oleksy. Widzów 400.

Łosoś: S. Grzegorzek (70 Kulpa) - Pałka, Ł. Krok (78 Wójcik), Krawczyk, Bomba - R. Augustyn (78 D. Augustyn), Małek, Wrona, M. Krok (82 Bodziony) - Słomka, G. Nowak.

Ujanowice: Gwiżdż - Z. Grzegorzek, Oleksy (46 Szkarłat), L. Gołąb, Pasionek - Jasica (65 Zelek), Cebula, Jarosiński (75 Pławecki), D. Nowak - Skirło, Janisz (67 A. Gołąb).

Podopieczni trenera Adama Ciastonia ani myślą zwalniać tempa. Wczoraj, w derbowym starciu, na którym zjawiła się znaczna ilość spragnionych zaciętego futbolu, zatem w pewnym sensie później zawiedzionych kibiców, odesłali rywala zza miedzy z bagażem siedmiu goli, ani przez moment nie pozostawiając wątpliwości, która futbolowa drużyna obecnie rządzi na granicy powiatów nowosądeckiego i limanowskiego. Przyjezdnych usprawiedliwia fakt, że wciąż muszą sobie radzić bez swego najskuteczniejszego strzelca Przystała, wracającego na szczęście do zdrowia po przebytej chorobie.
Na opisanie wszystkich sprzyjających golom sytuacji, wypracowanych przez łososinian szczególnie po przerwie, gdy rywale zupełnie opadli z sił, zabrakłoby w gazecie miejsca. Ograniczmy się zatem do przybliżenia okoliczności, w jakich gospodarze trafiali do bramki strzeżonej przez nieszczęsnego, częstokroć skazywanego na samego siebie Gwiżdża.

1-0 - w zamieszaniu podbramkowym G. Nowak podał do R. Augustyna, a ten z 5 m dopełnił formalności;

2-0 - rajd lewą stroną boiska przeprowadził Wrona, wycofał do nadbiegającego Małka, który dokładnie przymierzył z 25 m;

3-0 - po rzucie rożnym G. Nowaka i strzale Wrony z 7 m ze skuteczną dobitką pospieszył M. Krok;

4-0 - raz jeszcze G. Nowak z kornera, tym razem na głowę Ł. Kroka - piłka w siatce;

5-0 - Szkarłat sfaulował Wronę, a z "wapna" pewnie uderzył G. Nowak;

6-0 - po dograniu Małka D. Augustyn z 16 m wycelował w samo "okienko";

7-0 - G. Nowak w sytuacji sam na sam nie dał szans Gwiżdżowi na właściwą reakcję, przy czym strzał najskuteczniejszego snajpera V ligi poprzedziła wymiana podań z Wroną. (dw)

Olimpia Pisarzowa - KS Zakopane 1-4 (1-1)

0-1 Wesołowski 20, 1-1 Gaura (samobójcza) 44, 1-2 Wesołowski 48, 1-3 Wesołowski 52, 1-4 Wesołowski 72. Sędziował Wacław Gargula (Nowy Sącz). Żółte kartki: Smoleń, Pietrzak. Widzów 150.

Olimpia: Lorek - Puto (55 Górski), Rosiek, Dudek (75 Tokarczyk), Tumidaj - Pietrzak, Sułkowski, Mąka, Smoleń (65 Kowalczyk) - Kubicki, Ryś (55 Sromek).

Zakopane: Kożuch - Stanek, Murzyn, Gaura (46 Piekarczyk), Krzystyniak - Drabik (70 Paszuda), Frasunek, Leniewicz (85 Majewski), Król (53 Babicz) - Wesołowski, Karkoszka.

Kibice w Pisarzowej obejrzeli ciekawe widowisko, aczkolwiek opuszczali stadion w minorowych nastrojach, bowiem bardziej doświadczeni gracze z Zakopanego nie dali "olimpijczykom" szans na uzyskanie korzystnego rezultatu, obnażając niemal wszystkie braki w drużynie miejscowych.

Początek zawodów wyglądał jednak dla gospodarzy dość optymistycznie. Dogodne szanse do otworzenia wyniku zmarnowali Pietrzak w 1 min (jego strzał z 11 m efektownie obronił Kożuch) i Kubicki w 19 min (uderzył z 5 m tuż obok słupka bramki rywala). Chwilę później defensorzy Olimpii w niegroźnej sytuacji stracili piłkę w środkowej strefie boiska, narażając się tym samym na niebezpieczną kontrę, którą w podręcznikowy wręcz sposób wykończył Wesołowski. Szczęście uśmiechnęło się do miejscowych tuż przed przerwą, kiedy po dośrodkowaniu Kubickiego napastników Olimpii wyręczył Gaura, pakując piłkę do własnej bramki.

Po przerwie górale nie pozostawili żadnych wątpliwości, kto w tym dniu występował w charakterze lidera tabeli. Snajperską formą błysnął Wesołowski, który jeszcze trzykrotnie zaprezentował się w roli egzekutora, skutecznie finalizując szybkie i składne kontry w wykonaniu partnerów z zespołu. (MM)

Sokół Stary Sącz - Zuber Krynica-Zdrój 1-4 (0-3)

0-1 Oleksy 13, 0-2 Kubik 30, 0-3 Chłód 38, 0-4 Olbrycht 65, 1-4 J. Sobonkiewicz 74. Sędziowała Agnieszka Olesiak (Limanowa). Żółte kartki: Oleksy, Ortyl. Widzów 50.

Sokół: Mikołajczyk - Dziedzic, Skrężyna (70 Kozieński), Tymczyszyn, Mirek - Zwoliński, Stolarski, Mamak, Kołodziej (70 J. Szczepaniak) - Górowski (46 Wójcik), Ł. Sobonkiewicz (65 J. Sobonkiewicz).

Zuber: Ortyl - Myśliwiec, Olbrycht, Paluch, Kołacz - Śliwiński (75 Mikulski), Chłód, Oleksy (88 Śliwa), Kubik (80 Sroka) - Urbański (60 Hebda), Wolak.

Płonne okazały się nadzieje tych z coraz mniej licznych w Starym Sączu kibiców, którzy liczyli, że ich ulubieńcy przerwą wreszcie fatalną passę i sięgną po pierwsze jesienne zwycięstwo. Na rozpalone głowy niepoprawnych optymistów beniaminek z uzdrowiska kubeł zimnej wody wylał już w pierwszej połowie, w której trzema golami zapewnił sobie w praktyce komplet punktów. Zadanie w znaczący sposób ułatwili rywalom gospodarze, prezentujący w tym okresie gry katastrofalną dyspozycję.

A zaczęło się wcale dla nich obiecująco, bo od minimalnie chybionej w 7 min główki Mamaka nad poprzeczką. Wkrótce to jednak przyjezdni wyszli na prowadzenie. W 13 min z 16 m w dalszy róg przymierzył Oleksy i piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. Po upływie kolejnych kilkunastu minut goście prowadzili juz 2-0. Po wrzucie z autu futbolówka trafiła do pozostawionego bez opieki Kubika, a ten, stojąc tyłem do bramki, jakimś cudem zdołał pokonać Mikołajczyka. Trzeci gol dla przyjezdnych dopisał do swego konta Chłód, który otrzymał od Oleksego odebraną przezeń Skrężynie piłkę, by w sytuacji sam na sam nie dać golkiperowi Sokoła szans na skuteczną interwencję. Tuż przed zakończeniem tej części zawodów przed nie stu-, lecz dwustuprocentową szansą stanął Zwoliński, ale z 1 m nie trafił do pustej bramki.

Po zmianie stron miejscowi jakoś się pozbierali, zaczęli przeprowadzać składniejsze akcje, ale i tak zostali po raz kolejny trafieni, gdy po rzucie rożnym najprzytomniej na przedpolu Mikołajczyka zachował się Olbrycht. Końcowe fragmenty zawodów to wreszcie dominacja starosądeczan. W 70 min J. Sobonkiewicz strzelał z 20 m obok słupka, a pięć minut później tenże zawodnik otrzymał podanie od J. Szczepaniaka i w bezpośrednim pojedynku pokonał Ortyla. W 78 min Mamak nie znalazł sposobu na krynickiego bramkarza, chociaż znajdował się z nim "oko w oko", a w 88 min po rzucie wolnym wykonywanym z 25 m przez J. Sobonkiewicza futbolówka poszybowała nad poprzeczką. - Znaleźliśmy się w głębokim dołku, ale walczymy do końca - zapewnił grający prezes Sokoła Szymon Stolarski. (dw)

LKS Uście Gorlickie - Dobrzanka Dobra 2-3 (0-1)

0-1 G. Palkij 25 karny, 0-2 D. Palkij 47, 1-2 G. Matuszyk 49, 2-2 Jamro 57, 2-3 D. Palkij 80. Sędziował Jerzy Cetnarowski (Grybów). Żółte kartki: Zabawski, P. Matuszyk - Lach, Niedojad, Joniec. Widzów 100.
Uście G.: Zabawski - P. Matuszyk (70 D. Gruszczyński), J. Matuszyk, Dudka, S. Gruszczyński - M. Matuszyk, G. Matuszyk, Radzik (46 Sławniak), T. Matuszyk - Klocek (75 Lichoń), Jamro.

Dobrzanka: Kołodziej - Joniec, Niedojad, Podgórni (46 D. Palkij), Podgórny - W. Dziadoń, Zawada, K. Dziadoń, G. Palkij (90 Opyd) - Gąsior, Lach.

Po dość dramatycznym spotkaniu ekipa Dobrzanki wywiozła z Uścia Gorlickiego komplet punktów, aczkolwiek zdaniem większości obserwatorów najbardziej sprawiedliwym rezultatem w tym spotkaniu byłby remis. W 80 min gospodarze nadziali się jednak na szybką kontrę w wykonaniu Dobrzanki, po której dwóch jej zawodników znalazło się w sytuacji sam na sam z Zabawskim i D. Palkij nie zmarnował okazji, strzelając zwycięskiego gola dla swojej drużyny.

Emocje w tym meczu tak na dobrą sprawę zaczęły się dopiero w drugiej jego odsłonie. Z wydarzeń, jakie miały miejsce w pierwszej części gry, na uwagę zasługiwała praktycznie tylko sytuacja z 25 min, kiedy bramkarz Uścia próbował naprawić błąd P. Matuszyka, ale dopuścił się przy tym przekroczenia przepisów i arbiter słusznie podyktował rzut karny, pewnie wykorzystany przez G. Palkija. Po przerwie przyjezdni za sprawą D. Palkija podwyższyli prowadzenie, ale wcale nie załamało to rywala, który dość szybko doprowadził do wyrównania i można powiedzieć, że rywalizacja zaczęła się od nowa. Dziesięć minut przed końcem zawodów nastąpiła jednak opisana już wcześniej kontra Dobrzanki i to jej gracze zeszli tego dnia z boiska w glorii zwycięzców. (MM)

1. Zakopane 13 34 31-10

2. Łosoś 13 32 41-13

3. Poroniec 13 31 26-13

4. Szaflary 13 22 24-18

5. Jordan 13 22 17-16

6. Gród 13 19 23-25

7. Dobrzanka 13 18 29-26

8. Zuber 12 18 21-22

9. Kobylanka 13 17 33-23

10. Glinik 12 17 22-19

11. Poprad 13 16 16-19

12. Ujanowice 13 16 22-27

13. Korzenna 12 15 16-34

14. Olimpia 13 10 19-30

15. Uście G. 12 5 14-30

16. Sokół 13 1 4-33

(JH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski