MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wieści z Lizbony

Redakcja
Chyba pierniczeję, bo coraz częściej przypominam, że coś, co się dzisiaj dzieje, kiedyś przewidziałem czy nawet proponowałem. Szczyt NATO w Lizbonie był dla mnie osobistą satysfakcją.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Dziesięć lat temu, kiedy Zachód z przyzwyczajenia, a my z doświadczenia, uznawaliśmy nadal Rosję za głównego wroga, zaryzykowałem odmienną opinię. Powiedziałem w telewizji, że w przyszłości Rosja będzie partnerem, jeśli nie członkiem NATO. Prowadzący program skrzywił się, przewidując kłopoty, koledzy w studio litościwie mi nie dokopali. Wszyscy uważali, że coś mi odbiło.

Po kilkudziesięciu latach zimnej wojny ciężko pozbyć się starych przyzwyczajeń. Na Zachodzie było wielu "kremlinologów", którzy zęby zjedli (i dobrobyt zdobyli), analizując groźnego wroga wolności i demokracji. Sama Rosja też nie skłaniała do zakładania, że zmieniła się tam nie tylko nazwa, ale także system. Sowieckie metody i zwyczaje głęboko wrosły w życie państwa oraz Rosjan. Przy braku innych bardziej współczesnych "logów" patrzyliśmy wstecz zamiast w przyszłość. Rosja nadal pozostawała wrogiem.

Pierwsze sygnały, że powinno być inaczej, pojawiły się niedawno, kiedy Hillary Clinton z wpadką lingwistyczną zaczęła resetować stosunki z Moskwą. Potem było ich coraz więcej. Ameryka rzeczywiście zresetowała swoją perspektywę widzenia świata. Kremlinolodzy stracili posady i audytorium. Tylko w Polsce ich drukują. W dziwnych, niskonakładowych tytułach.

Sprawę oficjalnie przypieczętował szczyt NATO w Lizbonie. W opinii uczestników i komentatorów było to jedno z najważniejszych takich spotkań w sześćdziesięcioletniej historii Paktu. A przecież obfitowała ona w dramatyczne chwile. Mur berliński, brutalne interwencje ZSRR na Węgrzech, najazd na Czechosłowację, żeby wymienić tylko niektóre. Obecność prezydenta Miedwiediewa na szczycie jest symboliczna i jednoznaczna. Zaczęły się zmiany.

Długo to potrwa i sporo będzie po drodze tąpnięć, ale chyba dziesięć lat temu miałem rację. Rosja kieruje się swoimi interesami i trudno mieć jej to za złe. Tak robią wszyscy, z nielicznymi wyjątkami, kiedy nad interesami przeważają emocje. Rosja, która ma pod bokiem dławiącego się na swoim ciasnym terytorium giganta chińskiego i wzbierającą falę islamu, nie może mieć wroga w Ameryce i Europie. Dawne układy nie zmieniają się natychmiast, ale obiektywnych powodów do wrogości już nie ma.

Zbliżenie się Rosji do NATO nastąpi wolno, będą mniejsze lub większe napięcia, nawet kryzysy. Ale jest to proces nieunikniony, który wynika z logiki interesów. W życiu są one ogromnie ważne, a w polityce decydujące.

NATO w starej formule doszło do ściany, ale się o nią nie rozbiło. Wlokąca się interwencja w Afganistanie jeszcze nie jest klęską, lecz na pewno nie będzie sukcesem, cokolwiek politycy zechcą za klika lat opowiadać. Jest jednak pewien plus wyprawy do Kabulu. Uruchomiła ona myślenie "co dalej"? i wymusiła konkrety. Kosztowny to mechanizm, jeśli jednak przyniesie dobre skutki, koszty częściowo będą usprawiedliwione.

Co nowe koncepcje w NATO oznaczają dla Polski? Korzyści, jeśli potrafimy dostosować się do powszechnych nastrojów w Pakcie i pomagać zmianom. Duże kłopoty, gdybyśmy nie zrozumieli zmian w świecie i kurczowo trzymali się swojej historii, kompleksów i retoryki. Wydaje mi się, że nie mamy zamiaru zamykać się w "Festung Polen" z przyrzeczeniem walki do ostatniej kropli krwi. Nacisk na rząd i prezydenta będzie jednak potężny. Partia, która nie ma żadnego racjonalnego programu i operuje wyłącznie rozżarzonymi do białości emocjami, na pewno o to zadba. To będzie dla niej manna z nieba: knowania podstępnych polityków zagranicznych, którzy chcą zdradzić i zaprzedać Polskę. Po raz kolejny.

Nowa sytuacja nie będzie więc dla nas łatwa ani politycznie ani psychologicznie. Z Niemcami jesteśmy pogodzeni, z Rosjanami dopiero zaczynamy. Ten proces będzie toczyć się przy rosnącym zniecierpliwieniu Zachodu, którego nasze obsesje historyczne w najlepszym razie nie obchodzą, w najgorszym irytują. Operację resetu musimy jednak skutecznie przeprowadzić, bo od jej wyników zależeć będzie nasza pozycja międzynarodowa, bezpieczeństwo i dobrobyt. Po prostu musimy ją wygrać.

Z Lizbony napłynęły dobre dla nas wieści. Zróbmy z nich najlepszy użytek. Zaczęła się bardzo ważna gra. Jesteśmy jej równoprawnym uczestnikiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski