MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wir na rzekach Laponii

EKT
Z wieloma wrażeniami wrócili ze Szwecji kajakarze Zabierzowskiego Klubu Kajakowego "Wir". Pojechali tam na mistrzostwa Europy we freestyle'u kajakowym i choć nie przywieźli medali, to dzielnie walczyli o nie w trudnych warunkach, w jakich na co dzień nie mają możliwości trenować. Zobaczyli też, jak radzą sobie najlepsi kajakarze, zwiedzili mało odwiedzany zakątek Skandynawii, 3100 km od Zabierzowa.

Zabierzów

- Biwakowaliśmy - tak jak wszystkie ekipy - nad przepływowym jeziorem Trollforsen na rzece Pite w szwedzkiej części Laponii. To było odludzie, około 100 km na zachód od Lulei, portu na końcu Morza Bałtyckiego. Trzeba mieć pełny bak paliwa i dobre reflektory, aby nocą nie najechać na renifery, które można było spotkać w każdej chwili. Od najbliższego sklepu dzieliło nas 75 km. Bardzo przydatna była wędka, bo czasami łowiliśmy szczupaki, pstrągi i okonie - relacjonuje prezes Józef Woch.
Do Szwecji pojechało czterech zawodników Wiru: Karolina Leśniak, Łukasz Leśniak, Damian Skalny i Marcin Wróbel. Reprezentowali Polskę wraz z dwoma kajakarzami Karkonoskiego Klubu Kajakowego z Jeleniej Góry - Tomaszem Czaplickim i Michałem Wrzalem. Startowali w dwóch konkurencjach, do jednej nie zostali dopuszczeni.
Cross kajakowy - indywidualny wyścig łodzi na czas - rozgrywany był powyżej jeziora Trollforsen, na odcinku o skali trudności 3. - Do tych zawodów nas nie dopuszczono, tłumacząc, że nasze kajaki - czeskie berty, 320-centymetrowe - są za długie. Dopuszczono kajaki tylko do 2,6 m. Bardzo mocno oprotestowałem tę decyzję, powołując się na regulamin ECA - European Canoeing Association - w którym nie ma nic na temat długości łodzi. Także nie było o tym żadnej informacji na stronach internetowych imprezy oraz w informatorze zawodów, wydanym w języku szwedzkim, choć miały on charakter międzynarodowy. Organizatorzy zaproponowali nam swoje kajaki, ale odmówiliśmy, bo każdy zawodnik chce pływać na swoim, dobrze znanym sprzęcie. Cóż, powiem tylko, że obie strony dobrze wiedziały, o co chodzi: na tych kajakach w 2006 r. wygraliśmy akademickie mistrzostwa Polski w Szklarskiej Porębie, rozgrywane w formie crossu - mówi niepocieszony prezes, któremu w ostatniej chwili udało się przekonać organizatorów do wpisania polskich kajakarzy na listę w kategorii team down river race - wyścigu drużynowego. Dowiedzieli się o tym bardzo późno, bo o godz. 22 dnia poprzedzającego start.
- Lekko zdenerwowani udaliśmy się powyżej jeziora, w górę rzeki, aby zobaczyć, po czym będziemy płynąć. Rzeka okazała się bardzo trudna, w międzynarodowej skali trudności WW (white water) od 3. do 5. stopnia - stopień 6. oznacza niespływalność. Skandynawowie mieli tę rzekę w jednym palcu. Wystartowało 9 zespołów: po dwa fińskie, norweskie i szwedzkie, jeden norwesko-szwedzki, jeden niemiecko-brytyjski i nasz polski w składzie Tomasz Czaplicki - Michał Wrzal - Łukasz Leśniak. Na start można było dotrzeć tylko łodzią zwodowaną na górnym jeziorze. Tam, z duszą na ramieniu, pożegnałem naszą trójkę i pojechałem w dół, na metę. Od startu do mety było ponad 2 km spienionej wody, kaskadowo spadającej do dolnego jeziora. Przez to, że nie mieli możliwości wcześniejszego opłynięcia trasy, nasi zawodnicy kilka razy zostali złapani przez mocne odboje i stracili sporo czasu. Z jednego Łukasz Leśniak wydostał się z trudem po minucie. W tej konkurencji zajęliśmy__siódmą lokatę. Przed nami były zespoły ze Skandynawii, a za nami Niemcy i Anglicy.
W tej konkurencji - i w crossie - nie wzięli udziału zawodnicy z Czech i Słowacji, bo postanowili skupić się wyłącznie na zawodach freestyle'owych, odbywających się w ramach Pucharu Europy. Rywalizację tę rozegrano poniżej jeziora, nad którym był rozbity obóz kajakarzy, na fali, jaką tworzy rzeka, przelewająca się do kolejnego jeziora przepływowego. Wzięła w niej udział cała europejska czołówka. W kategorii seniorów wygrał wicemistrz świata Peter Csonka ze Słowacji, następny był Mikael Lanto i Tuomas Kuronen z Finlandii. Najlepszy z Polaków, Tomasz Czaplicki, aktualny mistrz Polski, zajął 9. miejsce, Łukasz Leśniak (drugi wicemistrz kraju) był 24. Tomasz Wrzal w kategorii juniorów uplasował się na 6. pozycji.
Prezes Woch jest przekonany, że wykluczenie polskich zawodników z jednej kategorii obniżyło ich szansę na znalezienie się w pierwszej dziesiątce. W klasyfikacji generalnej, obejmującej wszystkie trzy konkurencje, Tomasz Czaplicki był 17., a Łukasz Leśniak 18. Michał Wrzal wśród juniorów zajął 4. miejsce.
- Mamy zdolną młodzież, tylko trzeba jej zapewnić warunki, bo w Polsce nie ma odpowiedniego miejsca do treningu i uprawiania freestyle'u kajakowego. Wyjazd nawet parę dni przed zawodami nie zastąpi regularnego treningu - podsumował Józef Woch. (EKT)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski