MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyrodna matka. I pasożytka. Swe potomstwo podrzuca obcym, by wieść życie pełne romansów

Grzegorz Tabasz
Ptak wielkości gołębia, o smukłym ciele i długich skrzydłach prowadzi raczej skryte życie. Wstyd? Raczej wystudiowana przezorność
Ptak wielkości gołębia, o smukłym ciele i długich skrzydłach prowadzi raczej skryte życie. Wstyd? Raczej wystudiowana przezorność fot. 123rf
Gżegżółka zwana zazulą. Nie wiem, kto i jak to wymyślił, ale brzmi pysznie. Oto kukułka. Ptak o smukłym ciele i pięknych skrzydłach.

Kukułeczka kuka, gniazdka sobie szuka. Wesoła przyśpiewka, choć mało kto pamięta, iż autorem wiersza o kukułce, z którego pochodzi tytułowy cytat, jest sama Maria Konopnicka. Kuka, kuka i kuka, lecz gdy znajdzie gniazdo, to zaczyna się prawdziwy horror…

Ptak jest członkiem licznej rodziny kukuł, kukawików i kleszczojadów, zaś dzisiejszy bohater jest stuprocentowym, perfekcyjnym pasożytem lęgowym. Miast w pocie czoła klecić gniazdo, odbywać gody, znosić jaja i pokornie znosić trudy opieki nad potomstwem, kwestie wychowawcze zostawia innym. Wyrodna matka. I by być sprawiedliwym, takiż ojciec. Nie znajduję nic na obronę, lecz żywot kukułki pełen jest cudownych smaczków.

Wpierw aparycja, którą w odróżnieniu od głosu mało kto potrafi opisać. Ptak wielkości gołębia, o smukłym ciele i długich skrzydłach prowadzi raczej skryte życie. Wstyd? Nie sądzę, raczej wystudiowana przezorność. Grzbiet szary, prążkowana pierś i żółte oczy. Na pierwszy rzut oka przypomina drapieżnego krogulca. Trafiają się wersje w odcieniach brązu, wyglądające niczym pustułka. To też drapieżny ptak. Uwierzcie mi, przebranie bardzo się przydaje. Zaś jeśli chodzi o słynne kukanie, to w ten sposób odzywają się jedynie samce. Płeć przeciwna skrzeczy i złowieszczo chichocze.

Wspomniałem o kukułkowych smaczkach. W ludowej gwarze wołają na nią gżegżółka lub zazula. Ta pierwsza nazwa doskonale jest znana miłośnikom krzyżówek. Bywa przekleństwem wszelakich klasówek i wymyślnych testów ortograficznych. Gżegżółka zwana zazulą! Nie wiem, kto i jak to wymyślił, ale brzmi pysznie!

Teraz o obyczajach. Mieszkające po lasach i parkach zazule tworzą luźne, poligamiczne związki. Jeden pan i kilka samic, z którymi umawia się często na schadzki. Żadnej wierności i stabilności. Towarzystwo nie ma nic przeciw seksualnym wizytom po sąsiedztwie. Nim jednak dojdzie do słynnego podrzucania jaja, kukułki muszą dokładnie rozpoznać teren. Kto i gdzie zbudował gniazdo. Kiedy u sąsiadów pojawią się pierwsze jaja? Jak daleko i na jak długo właściciele wyprawiają się po pokarm. Szpiegowską robotę wykonują po cichu i dyskretnie, gdyż inne ptaki doskonale wiedzą, o jaką stawkę chodzi. Jeśli wypatrzą zazulę w okolicy, stają się czujne i podejrzliwe. W orbicie zainteresowania kukułki są wszystkie gatunki małych ptaków śpiewających. Pliszki, kopciuszki, rudziki, trzcinniczki, gąsiorki i słowiki. Byłbym zapomniał: mile widziana jest umiejętność li-czenia, przynajmniej do pięciu, ale o tym za chwilę.

Gżegżółka musi złożyć jajo w tym samym czasie, co prawowita właścicielka gniazda. Czyni to na dwa sposoby. Pierwszy to wystraszenie siedzącego na gnieździe gospodarza. Tu przydaje się wygląd i styl lotu podobny do drapieżnych krogulców czy pustułek. Druga metoda to wyczekiwanie, aż gospodarze na chwilę opuszczą gniazdo, co często zdarza się w pierwszych dniach wysiadywania jaja. Zazula przysiada na krawędzi i w kilka sekund wykonuje prawie jednocześnie dwie czynności: usuwa jedno cudze jajo i znosi własne.

Rachunek musi się zgadzać, by oszustwo nie wyszło na jaw przed czasem. Niekiedy pozwala sobie na smakowitą ucztę, by nie zmarnować bogatego w składniki odżywcze pożywienia. Bywa i tak, że przynosi własne jajo w dziobie. To podrzucone może być nieco większe, ale najważniejsze, by jego barwa była jak najbardziej podobna do tych zniesionych przez gospodarzy. Dochodzi do pewnej specjalizacji.

Jeśli jedna kukułka składa jaja, dajmy na to, w gnieździe kopciuszka, to na zięby ani spojrzy. Jeśli próba oszustwa wyjdzie na jaw, obdarowane ptaki porzucają lęgi. Tracą własne młode, ale przy okazji nie pomogą kukułce. Głupota? O nie! Wielka przezorność. Posłuchajcie. Kukułczy zarodek rozwija się szybciej i pisklę wykluwa się dwa, trzy dni wcześniej. Ledwo obeschnie, ledwo złapie oddech, a zabiera się za likwidację konkurencji. Choć ślepe i nagie, ma na grzbiecie specjalne zagłębienie, w które mieści się obły przedmiot.

Potem wierci się i podpiera wszystkimi kończynami tak długo, aż wyrzuci obce jajo na zewnątrz. Potem następne i kolejne, aż w gnieździe zostanie tylko młoda kukułka. Draństwo podyktowane czystym wyrachowaniem. Obcy jest znacznie większy od potomstwa gospodarzy i pokarmu mogłoby braknąć dla wszystkich. Jedynak zawsze się uchowa. Dalej działa już instynkt, czyli zapisane gdzieś w genach automatyczne i niezmienne reakcje.

Dla ptaków każde pisklę we własnym gnieździe jest uznane za prawowite potomstwo. To nic, że większe i inaczej ubarwione. Byle tylko wydzierało się głośno i szeroko rozdziawiało dziób. W jaskrawoczerwoną gardziel obydwoje rodzice będą pakować jednego owada po drugim. Tak nakazuje instynkt. Mało tego, czasami do opieki przyłączają się sąsiedzi, którzy pechowo stracili własne młode.

Po trzech tygodniach absurdy sięgają szczytu, gdy para zabiedzonych kopciuszków pokornie karmi kilkukrotnie większego od siebie bękarta, który wykorzystuje ich bez skrupułów. Ot, co to znaczy potęga instynktu. Po sześciu tygodniach jest po wszystkim. Podrzutek jest już duży i samodzielny, lecz przybrani rodzice nie mają czasu na złożenie własnych jaj.

Lato dobiega końca. Bezpowrotnie tracą jeden sezon lęgowy, zaś jedynymi wygranymi są kukułki. Za cenę zniesienia mniej więcej dwudziestu jaj przez jedną samicę przedłużyły gatunek, nie tracąc czasu i energii na opiekę nad potomstwem. Pewnie ktoś powie, że sprytna gżegżółka i pasożyt lęgowy zarazem, to zwyczajny szkodnik, który tępi drobne ptactwo. Otóż, nie. Dziwnym trafem zazule znają umiar. Ornitolodzy nigdy nie zaobserwowali sytuacji, by niecny proceder kukułek przyczynił się do wyginięcia czy choćby obniżenia liczebności któregokolwiek gatunku prześladowanych ptaków śpiewających.

Z tych dwudziestu jaj na głowę najwyżej połowa piskląt osiąga samodzielność. Bardzo wiele młodych zginie podczas samotnych przelotów młodych do Afryki i drogi powrotnej. Cokolwiek powiedzieć o kukułce, to żyje i daje żyć innym.

Kukułeczka kuka. Zgodnie z prawdą kuka pan kukułek. Czasem dłużej, czasem krócej. Kiedyś skrzętnie liczono każde kuknięcie, co dla panny w wieku słusznym miało wyznaczać termin upragnionego zamążpójścia liczony w miesiącach. Spoglądając na naszą demografię i tłumy singli zaludniające kraj nad Wisłą, zapotrzebowanie na kukułkowe wróżby spadło do zera.

***

Gustują w owadach, szczególnie owłosionych gąsienicach motyli, które są często unikane przez inne ptaki. Nie konkurują więc o pokarm z zastępczymi rodzicami, bo mają oni inne preferencje pokarmowe. Chwytają też chrząszcze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski