Pan Paweł z Siedlisk przez kilka godzin odkopywał swoje podwórko Fot. Barbara Ciryt
UROKI POGODY. Śnieg najbardziej dokucza drogowcom i mieszkańcom wiosek. Zawiewa wjazdy, chodniki, podwórka.
Zimowy bilans minionego tygodnia to m.in. karetka, która nocą utknęła w zaspie w Radziemicach. Nie wiozła pacjenta i nikt nie ucierpiał. W wydostaniu się ratownikom medycznym pomagali strażacy. - Mieliśmy też kilka zgłoszeń o problemach z wyjazdem samochodów ciężarowych pod górki na drogach powiatowych i gminnych - mówią strażacy, ale interwencji nie podejmowali, jeśli nie był zagrożony człowiek.
Ludzie narzekali na źle odśnieżone drogi, m.in. w Klimontowie i Ostrowie. Kolejne zgłoszenia o tym, że samochody utknęły mieli policjanci. - Jeden z tirów miał chyba letnie opony, więc nie można się dziwić, że z wyjazdem pod górę miał kłopot. Ostatecznie sobie poradził, bo założył łańcuchy na koła - mówi asp. Sebastian Czyżewski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Proszowicach. Kłopoty z zaspami i zawianymi drogami były także w gminie Pałecznica. Urzędnicy wyliczają, że mają do utrzymania 70 km dróg gminnych i robią to przy pomocy dwóch pojazdów. - Nasi pracownicy jeździli pół nocy ze środy na czwartek, żeby odśnieżyć, ale była to trochę syzyfowa praca, bo ciągle padało - przyznaje sekretarz gminy Pałecznica Beata Sołek.
Telefony rozdzwoniły się także w proszowickim Zarządzie Dróg Powiatowych w Jakubowicach. Najtrudniejsza sytuacja była na drogach Zielona-Łętkowice, Szczytniki-Pałecznica oraz Błogocice. - Były kłopoty z zawiewaniem dróg, powstawały zaspy - przyznaje Janina Krzek, dyrektor ZDP. - Ale wykonawca puścił wirniki i odblokował drogi. Odśnieżamy w takim standardzie, na jaki nas stać - zaznacza dyrektorka. Drogi powiatowe są posypywane piaskiem i solą tylko na zakrętach, mostach i okolicach przystanków. - Obecnie wszystkie drogi są przejezdne - zapewniała nas wczoraj Janina Krzek.
Z zaspami borykali się też mieszkańcy. Panu Pawłowi z Siedlisk zasypało całe podwórko. - Zaspy są po kolana. O wjeździe do garażu nie na mowy - mówi. Po powrocie z pracy samochód zaparkował na pobliskiej stacji paliw i z pomocą synów odśnieżał w pocie czoła. - Zawiewa tu mocno, ale taka sytuacja zdarza się dwa, może trzy dni w roku - mówi i chwyta za łopatę.
W Biurkowie Wielkim też zawiewało. Ania uczennica technikum z Czernichowa przyjechała do Biurkowa do dziadków i od razu musiała się zabrać za odśnieżanie. - Trzeba kontrolować sytuację, bo za chwilę na podwórko nie będzie można ani wejść, ani wjechać - mówi. Podobnie uznał Henryk Bochenek z tej wioski. - Od rana całe podwórko było w zaspach po kolana. Łopatą nie dałem rady, musiałem uruchomić pług - mówi. Potem z łopatą kontrolował sytuacje przy wjeździe z drogi.
Barbara Ciryt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?