MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żyj Adam, żyj

Redakcja
Marzec jest miesiącem Małysza. Najpierw mistrz ogłosił w Oslo, że wycofuje się z wyczynowego uprawiania sportu. Później podano, że 26 marca przyjadą do Zakopanego światowe gwiazdy skoczni, żeby pożegnać naszego ulubieńca. Podręcznikowa operacja. Tylko podziwiać i uczyć się.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Powiedzenie "koniec” dla gwiazdy z dowolnej dziedziny jest chyba najtrudniejszym momentem jej życia. To coś bardziej dramatycznego od przegranych przez polityka wyborów czy dymisji prezesa koncernu. Polityk wyliże rany i pewno wróci. Prezes zostanie konsultantem, na bieżące wydatki zarobi,a oszczędności wystarczą mu na luksusowe życie. Sportowiec nie mówi, odchodząc, do widzenia, tylko żegnam. Na zawsze. Nieliczni próbują cofnąć się, z żałosnymi na ogół skutkami. Wszyscy inni znikają bez śladu. Mówi się o nich tylko przy wyjątkowych okazjach, traktowani są jak wykopaliska.

Sportowcy mają najtrudniej. Odchodzą bardzo wcześnie, często 30 jest dla nich nieprzekraczalnym wiekiem emerytalnym. Mają wtedy nadal przed sobą kilkadziesiąt lat życia. Zaczyna szwankować organizm, wyżyłowany latami katorżniczych ćwiczeń. Zarobionych pieniędzy, choć niekiedy jest rzeczywiście sporo, na pewno nie wystarczy na utrzymanie wysokiego poziomu do końca życia. No i czas. Przez lata każda godzina była zaplanowana, życie składało się z nieustannych podróży. Pakowanie, rozpakowywanie, lotniska, dworce, hotele.

Nagle wszystko znika. Telefon dzwoni coraz rzadziej. Dziennikarze, którzy jeszcze niedawno łasili się do mistrza, stają się protekcjonalni. Najwierniejsi są zwykli ludzie. Długo rozpoznają, pozdrawiają, mają dobre słowo. Niestety, także zapraszają. Z dobrego serca, ale tonem nie dopuszczającym sprzeciwu. "Co, z nami się nie napijesz?”. Trudno odmówić, bardzo wielu tego nie potrafi lub nie chce.

Życie "po” naszych gwiazd sportu to często przygnębiający serial szybkiego zjazdu w dół, alkoholizmu, rozpadu rodziny, chorób i rosnących kłopotów finansowych. Z dawnych gwiazd tylko kilku się udało: Fibakowi, Lubańskiemu, Langowi i garści innych. Sobiesław Zasada jest specjalnym przypadkiem, połączeniem wielkości sportowej z życiową mądrością. Zobaczymy, jak będzie z nowymi, chociaż niepokoi reguła: im więcej zarobionych pieniędzy, tym więcej nieodpowiedzialności i głupoty.

Adam Małysz jest na tym tle zjawiskiem wyjątkowym. Skoki narciarskie to nie golf, gdzie za kilka machnięć kijkami dostaje się miliony dolarów, ale też nie startuje się tam za darmo. Nasz orzeł z Wisły zarobił niezłe pieniądze i mógłby zaszpanować. Nie kupił jednak ferrari, nie robił ustawek zdjęciowych w modnych klubach, nigdy nie musiał tłumaczyć się ani przepraszać. Ktoś mógłby powiedzieć, że nudne miał życie. Ale to nie prawda. Mądrość i rozsądek nigdy nie są nudne, chyba że dla redaktorów brukowców.

Największy skoczek naszych czasów (tak go określili koledzy po fachu) dał nam wiele radości i jeszcze więcej satysfakcji. Wyliczyłem mozolnie, że ciesząc się ze zwycięstw Małysza lub martwiąc się, że inni akurat byli lepsi, spędziliśmy przed telewizorami kilka miliardów osobogodzin. Przez kilkanaście lat pan Adam wypełniał nam zimą weekendy. Cokolwiek robił czy mówił, zawsze przyjmowaliśmy to z sympatią. Ustanowił nowy i godny szacunku standard publicznej obecności sportowca. Zero narzekań, żadnych jadowitych uwag pod adresem współzawodników, sędziów, organizatorów.

Nie słyszałem nigdy złego o nim komentarza. Spory, a takie bywały, rozwiązywano bez medialnychawantur. Kiedyś używano określenia "dżentelmen kierownicy”. Małysz jest dżentelmenem skoczni.

Nie chcę jednak śpiewać w chórze chwalców, więc teraz ostrzeżenie. Nie sądzę, żeby mistrzowi groził slalom po knajpach. Ma w sobie autopilota, który takie lądowanie wykluczy. Innych niebezpieczeństw jest jednak mnóstwo. Trzeba być twardym, żeby ich uniknąć.

Wykluczyłbym karierę polityczną. Wkrótce wybory, ustawi się kolejka partyjnych akwizytorów, kuszących wysokim miejscem na liście. Trzeba gonić ich twardo. Szkoda czasu na pętanie się po marmurowych kuluarach w nierealnym świecie fałszu i pozorów.

Funkcja patrona młodych skoczków byłaby logicznym przedłużeniem kariery, ale to praca społeczna. Biznesem dla Małysza jest reklama (póki się da), bycie ambasadorem firmy lub marki. Wszystko związane z narciarstwem to naturalna propozycja. W każdym przypadku spokojnie, rozsądnie, systematycznie. Tak, jak dotychczas.

Karierę zrobiło zawołanie w czasie transmisji skoku "leć Adam, leć”. Teraz można je zmienić na "żyj Adam, żyj”. Mądrze i bezpiecznie. Nadal potrzebujemy Twojego sukcesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski