MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Biję na alarm

Krzysztof Kawa
Kawa na ławę. Chciałem wymyślić inny temat na felieton, ale od pryncypiów uciec się nie da. Z perspektywy biurka usytuowanego w centrum Krakowa wszystko bowiem blednie wobec ostatnich wyczynów piłkarzy Wisły.

Tak wszechogarniającej zapaści graczy z Reymonta nie przerabialiśmy od zamierzchłych czasów i dziwię się tym, którzy, zamiast bić na alarm, doszukują się u podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego coraz bardziej wydumanych pozytywów.

W ich wynajdywaniu bryluje ów trener, który zdaje się być z zupełnie innej bajki. Facet, który w dwóch pierwszych meczach kampanii wiosennej stracił pięć punktów bajdurzy o postępie drużyny wyrażonym remisem na własnym boisku; remisem wydartym z gardła drużynie, której miejsce, z racji prezentowanego poziomu, powinno być w I lidze (a nie jest tylko dlatego, że ktoś kiedyś wymyślił i do dzisiaj nikt tego nie odważył się zanegować, iż tak duży kraj jak Polska musi mieć w ekstraklasie szesnaście zespołów).

„Biała Gwiazda” gra katastrofalnie, a winę za to ponosi w pierwszym rzędzie jej szkoleniowiec. Mówię to głośno, gdy wszyscy wokół wciąż udzielają mu zadziwiającego kredytu zaufania. Jakby nie dostrzegali, że Pawłowski w ciągu tygodnia popełnił tyle pomyłek w zestawianiu składu i układaniu taktyki, ile jego poprzednicy nie zdołaliby wymyślić w ciągu kilku miesięcy. W trakcie konferencji prasowej po meczu z Górnikiem Łęczna wyszło na jaw, że trener nawet nie rozumie kierowanych do niego zarzutów. To źle rokuje, bo przecież przyjaźnie nastawionym dziennikarzom nie chodziło o to, by się nad nim i drużyną pastwić, lecz by im pomóc.

Oczywiście, jak zawsze, są okoliczności łagodzące, jak choćby nietrafione, a niezawinione przez Pawłowskiego transfery (Popovic, Crivellaro, Cywka i Małecki) oraz kłopoty zdrowotne w okresie przygotowawczym kilku zawodników na czele z Mączyńskim, Brożkiem i Ondraskiem. Są także okoliczności „systemowe”, czyli wynikające ze sprzyjającego słabeuszom regulaminu rozgrywek. Sprawiają one, że jeszcze przez długie tygodnie będzie można bez żenady komunikować, iż jeszcze nic złego się nie stało, bo bilans bramkowy jest dodatni, więc wystarczy wygrać dwa mecze z rzędu, by odwrócić kartę i myśleć o zajęciu wysokiego miejsca w elicie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski