MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Geopolityka i "agenci wpływu"

Redakcja
P. Leszek Moczulski napisał kiedyś książkę: "Czy geopolityka straciła znaczenie?". Byłem na jej promocji w "Bellonie" - i ze zdumieniem stwierdziłem, że pojawili się na niej zdumiewający zupełnie ludzie. Podejrzewałem, że zapewne p. Moczulski zapisał się do "Wielkiego Wschodu". Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że to byli po prostu ludzie - jak pisze kol. Michalkiewicz - razwiedki.

Janusz Korwin-Mikke: NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Książka - jak książka, żadna rewelacja; natomiast pytanie tytułowe jest poważne. Została wydana zanim jeszcze Stany Zjednoczone napadły na Jugosławię, bombardując Belgrad samolotami startującymi z Florydy i wracającymi na Florydę...
Istnieją też przecież rakiety.
Z drugiej jednak strony Amerykanie, atakując Irak i Afganistan, zabiegali o bazy w Turcji i nawet Bułgarii. Z czego wynikałoby, że geopolityka nadal ma znaczenie.
Jednak "geopolityka" nie polega na tym, że obłoży się terytorium przeciwnika bombami - atomowymi, bądź nie. Zniszczenie każdego narodu jest oczywiście tragedią dla niego - ale jest też, co mało kto zauważa, stratą dla agresora.
Naród zasiedlający dane terytorium zazwyczaj jest do niego dopasowany, dzięki czemu lepiej potrafi wykorzystać specyficzne zasoby, jakie kraj posiada. Oczywiście: można hodować kawowce w Laponii i renifery w Biafrze - ale znacznie taniej hodować renifery w Laponii i kawowce w Biafrze - i, w razie potrzeby, nimi zahandlować. Ponieważ trudno znaleźć Lapończyka, nawet uwielbiającego kawę, który chciałby osiedlić się w delcie Nigru i zbierać ziarenka, przeto wojna, w której Laponia zniszczyłaby Biafrę i wytłukła do nogi wszystkich Ibów, Ibibiów i Ijawów, jest dla Laponii nieopłacalna.
Dlatego w dzisiejszych czasach wojna schodzi na drugi plan - jako nieopłacalna właśnie. Ale coś się w świecie zmieniło - i powstały inne tereny walki.
Dawniej sprawa była prosta: kraj miał swojego władcę - z którym można było zawierać układy, można go było pokonać... Dziś mamy d\\\*krację - więc na to, by opanować jakiś kraj, wystarczy przekupić funkcjonariuszy okupującego je państwa!
Czy jeśli 231 posłów i 51 senatorów III RP byłoby opłacanych przez Rurytanię - to nadal będziemy mówili, że III Rzeczpospolita jest suwerennym okupantem Polski? A jeśli dwóch podkupi Laponia - to nagle Rzeczpospolita odzyska suwerenność nad Polską?
A skąd mamy to wiedzieć? Przecież, w odróżnieniu od lobbystów, agenci wpływu raczej się nie rejestrują...
Zamiast więc wysyłania wojsk, co jest kosztowne, wydaje się pieniądze na przekupywanie polityków w innych państwach - co jest znacznie tańsze i nawet "bardziej humanitarne". I wątpię, by wśród czołowych polityków III RP było choć 20 proc. nie pracujących dla kogoś innego. Na szczęście: pracują dla różnych...
Uważam jednak starą, poczciwą wojnę za uczciwszą metodę walki. Tyle, że w dobie broni A i B...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski