MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w klubie Płaszowianka. Radni będą interweniować

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Miejscy radni nie wykluczają, że złożą wniosek o wypowiedzenie klubowi dzierżawy terenu, na którym funkcjonuje
Miejscy radni nie wykluczają, że złożą wniosek o wypowiedzenie klubowi dzierżawy terenu, na którym funkcjonuje Anna Kaczmarz
Kontrowersje. Mieszkańcy skarżą się do magistratu na działalność Klubu Sportowego Płaszowianka, wytykając m.in. fatalne zarządzanie obiektami. Urzędnicy nie znaleźli jednak nieprawidłowości

Radni miejscy nie wykluczają, że złożą wniosek o wypowiedzenie klubowi Płaszowianka dzierżawy terenu, na którym funkcjonuje. To efekt konfliktu władz tego klubu, w tym prezesa Zygmunta Włodarczyka, z rodzicami młodych zawodników i okolicznymi mieszkańcami, którzy skarżą się na fatalne zarządzanie obiektami oraz sekcjami sportowymi.

- Miasto może wypowiedzieć umowę w przypadku stwierdzenia nieprzestrzegania zawartych w niej warunków lub gdy dojdzie do rażących nadużyć. Głosy mieszkańców Płaszowa i okolic są na tyle niepokojące, że zdecydowaliśmy się, by całej sytuacji przyjrzała się bliżej komisja sportu Rady Miasta Krakowa - informuje radna Katarzyna Pabian z Podgórza.

Przypomnijmy, przez ostatnie miesiące mieszkańcy walczyli o to, aby wejść w struktury klubu i móc brać udział w głosowaniu nad wyborem nowych władz. Wielu rodziców wypisało bowiem dzieci z klubu, skarżąc się m.in. na fatalne zarządzanie obiektami i likwidację kolejnych sekcji. Jeden z rodziców - Jerzy Hołda mówi wprost, że atmosfera i sposób prowadzenia klubu przez obecny zarząd jest nie do zaakceptowania.

- Na treningach brakowało nawet piłek. Pan Włodarczyk rodziców lekceważył. Nie odpowiadał na nasze pytania, tylko wygłaszał swoje tezy. Nasze dzieci musiały trenować w coraz gorszych warunkach, więc w końcu zrezygnowaliśmy - przyznaje Jerzy Hołda. - Mieszkamy w okolicy, chcielibyśmy zrobić coś dobrego w tym klubie, a tymczasem odmawia się nam tego prawa - dodaje mieszkaniec Płaszowa.

Zygmunt Włodarczyk i inni członkowie zarządu konsekwentnie odmawiali jednak mieszkańcom prawa wejścia w struktury klubu. Włodarczyk twierdził, że nie przyjmuje dorosłych, ponieważ nie ma dla nich sekcji w klubie.

Tymczasem mieszkańcy cytowali statut, zgodnie z którym „członkiem klubu może zostać każda osoba pełnoletnia, która pragnie wnieść wkład pracy społecznej w urzeczywistnienie celów klubu - poprzez działalność w jego sekcjach”.

- Efekt jest taki, że w styczniu, w sobotę, w środku ferii, zrobili sobie tajne głosowanie i po raz kolejny na prezesa wybrany został pan Zygmunt Włodarczyk. Odbyło się to w taki sposób, że część członków klubu, którzy sprzeciwiają się obecnej polityce zarządu, w ogóle nie zostało poinformowanych o głosowaniu - relacjonuje Marcin Kuś, były piłkarz i trener w klubie Płaszowianka.

Taką osobą, która jest członkiem klubu, a nic nie wiedziała o głosowaniu, jest radny Dzielnicy XIII Szymon Toboła. - Jestem na liście członków, nie dostałem nigdy informacji o tym, że zostałem z niej wykreślony. Tymczasem nikt nie poinformował mnie o terminie walnego zgromadzenia i głosowaniu - oburza się Szymon Toboła.

- Ja jestem w takiej samej sytuacji - dodaje Marcin Kuś.

Między innymi po interwencji „DP” sprawą Płaszowianki zajęli się radni miejscy z komisji sportu. A okoliczności wyboru władz w klubie sprawdzili urzędnicy. - Wybory w Płaszowiance zostały przeprowadzone zgodnie ze statutem klubu - mówi Barbara Mikołajczyk, dyrektorka Wydziału Sportu w Urzędzie Miasta. Przyznaje jednak, że opiera się tylko na oświadczeniu, jakie dotarło z Płaszowianki do urzędu o tym, że o wyborach zawiadomiono na terenie klubu i wysłano o tym informacje do wszystkich członków, którzy opłacają klubowe składki.

- Jeśli ktoś ma jednak zastrzeżenia, to sprawę może skierować do sądu - dodaje Barbara Mikołajczyk. Zaznacza przy tym, że miasto nie może ingerować w sposób działania klubu, a więc też ustalanie, kto może być jego członkiem. - Klub działa na suwerennych zasadach. Zarząd może decydować o tym, jakie będą sekcje, ilu będą liczyć zawodników. Urząd nie ma na to wpływu - wyjaśnia dyrektor Mikołajczyk.

Na ostatnim posiedzeniu komisji sportu nie zjawił się nikt z władz klubu. Obecni byli mieszkańcy Płaszowa - przekazali komisji pismo, w którym m.in. skarżą się na brak możliwości korzystania przez ich dzieci z terenów klubu. Twierdzą, że działania zarządu Płaszowianki powodują powolny upadek wszystkich sekcji sportowych klubu. Mieszkańcy oskarżają również prezesa Zygmunta Włodarczyka o to, że nie ma woli rozmowy z nimi.

Radni z komisji sportu postanowili więc zorganizować na początku marca kolejne posiedzenie, już na terenie KS Płaszowianka. - Podczas poprzedniego posiedzenia naszej komisji padły też zarzuty dotyczące funkcjonowania Płaszowianki. Chcemy to na miejscu wyjaśnić - mówi Tomasz Urynowicz, przewodniczący Komisji Sportu w Radzie Miasta Krakowa.

Z władzami KS Płaszowianka nie udało się nam wczoraj skontaktować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski