Nie widać końca żadnego z projektów energetycznych rządu

Podpis, który 1 sierpnia Bronisław Komorowski złożył pod ustawą łupkową, jest czytelnym symbolem. Ale nie takim, jak pewnie prezydent zakładał – że podpisany przez niego akt dołoży cegiełkę do starań o wszystko to, o co walczyli powstańcy w Warszawie 70 lat temu. Jest raczej wymiernym sygnałem, że władze mają ogromny problem z zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Przecież ustawa łupkowa miała powstać już w 2012 r., według planów do prezydenta miała trafić w pierwszym kwartale 2013 r. Trafiła półtora roku później, w dodatku niekompletna.

Oddzielny akt prawny reguluje kwestie opodatkowania wydobycia węglowodorów – i ta ustawa dopiero w ubiegłym tygodniu została zatwierdzona przez Senat. Na to jeszcze nakładają się bardzo wolno postępujące prace przy poszukiwaniu gazu łupkowego. W tym roku powstało zaledwie 13 nowych otworów. Już wiadomo, że nie ma szans na to, by rozpocząć komercyjną eksploatację złóż w tym i przyszłym roku – mimo że dwa lata temu minister skarbu przekonywał, że jest to realne w 2014 r.

Podobnie jest z elektrownią atomową. Jej budowa była priorytetem dla Donalda Tuska jeszcze w czasie pierwszej kadencji jego rządów. Później okazało się, że Polska może posiadać duże złoża gazu łupkowego, więc prace nad tą inwestycją przyhamowano do czasu, aż się wyjaśni, czy rzeczywiście możemy liczyć na gaz z łupków. Tego jednak ciągle nie wiemy – w konsekwencji prace nad budową własnej elektrowni nuklearnej stoją w miejscu.

Ciągle odwlekane jest podpisanie umowy o współpracy między PGE, Tauron, KGHM i Enea o wspólnej inwestycji. Stosowne dokumenty miały być przyjęte w ubiegłym roku. Nie ma nawet terminu ich zatwierdzenia. Dodatkowo Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej, w kwietniu zrezygnowała ze stanowiska i nie zapowiada się, by w najbliższej przyszłości została przez kogoś zastąpiona.

Z projektów poprawiających nasze bezpieczeństwo energetyczne najbliżej jesteśmy końca prac przy budowie gazoportu w Świnoujściu. Ale już wiadomo, że nie zostanie dotrzymany termin zakończenia prac wyznaczony na koniec tego roku. Być może uda się w 2015 r.