Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY
Przypominał wówczas owczarka podhalańskiego, a że był nieduży i śnieżnej białości, przeto nazywaliśmy go albo Białym, albo - Małym. Pojętny psiak, znalazłszy wreszcie bezpieczne schronienie, nie dziwił się niczemu, nawet temu, że na koniec został Papulkiem. Imię to wywiedliśmy z "Indyka" Sławomira Mrożka, gdzie znaleźliśmy urokliwy dialog:
"- Co nowego u Marcina?
Nic, tylko papulki na drewutni mu się wylęgły".
Nazwa podobała się wszystkim i przyjęła się natychmiast. Papulek chodził z nami wszędzie. Łaził na spacery po puszczy, niezawodnie wynajdował świeżą wędlinę w sklepiku w Supraślu, a nawet na koniec bez emocji zniósł eskapadę z Białegostoku do Rzeszowa, akceptując bez sprzeciwu nowe miejsce pobytu na drugim końcu Polski.
Był wiernym, serdecznym i niezawodnym druhem towarzyszącym nam w dobrych i złych chwilach życia. Ze smutkiem, ale i ze zrozumieniem traktowaliśmy jego coraz słabsze zdrowie: postępującą głuchotę oraz psujący się wzrok. Prawdziwy niepokój budzić dopiero zaczął niedowład łap. Spacery przestawały być dla niego przyjemnością, zamieniając się w uciążliwy obowiązek, który sam starał się skracać do niezbędnego minimum. Wizyty weterynarzy stały się w naszym domu codziennością. Wreszcie nadeszło rozstanie.
Leżał bezwładnie na dywanie w ulubionym przez niego saloniku. Patrzył gdzieś daleko przed siebie, jakby dostrzegając świat, którego za chwilę stać się miał cząstką. Nie wiem, czy słyszał moje zapewnienia o miłości i pamięci, które będą mu towarzyszyć nieustannie. Bo przecież tak naprawdę dopiero teraz zostałem sam. Najbliżsi, porozrzucani po całym kraju, pozakładali już własne rodziny. Co ich dzisiaj obchodził dobry, wierny i jakże zmęczony Papulek odchodzący do nieba?
Jeszcze ostatnie drgnięcie łapek, ogonka oraz wielki płacz, gdy psiątko już w innym świecie maszerowało sobie dalej, pozostawiając żyjących na Ziemi i wypełniając myśl księdza Tischnera, który na pytanie, czy zwierzęta mają duszę, odpowiedział: "Czy wyobrażacie sobie niebo bez psów?"
Dzisiaj cień Papulka pojawia się znowu w całym domu. Wpycha się na ulubione miejsce na tapczanie, pilnuje kuchni przy przyrządzaniu jedzenia, a niekiedy słychać go, jak drepcze na pięterko, by obwąchać pozostającego na noc nowo przybyłego gościa.
Coraz więcej cieni koło mnie i stale powtarzające się pytanie: Ile osób spośród zasiadających dzisiaj przy stole dotrwa do następnych Świąt? Rzeczywiście, dobrze że w niebie są psiaki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?