MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tory zakończone ślepo

Redakcja
W cieniu wielkich wydarzeń przemknęła sprawa, która więcej od raportów wytrawnych analityków mówi o stanie naszej mentalności i naszego państwa. Wybuchła wojna o tory. Trzy firmy, każda z PKP w nazwie, wzięły się za łby w sprawie tego, co jest sensem ich istnienia: przewozów kolejowych. Sytuacja tak absurdalna, że Mrożek w najlepszej formie nie dałby rady jej opisać.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Firma, która trzyma tory kolejowe, zagroziła dwóm innym, wożącym po tych torach pasażerów, wyrzuceniem ich z szyn. Przewoźnicy nie płacą "torownikom" za korzystanie z żelaznych szlaków. Narzekają, że interesy idą słabo, tory są kiepskie i trzeba po nich jeździć wolno, co dodatkowo obniża wpływy.

Na tym przykładzie można prześledzić nadzwyczaj kosztowne bzdury, które państwo wyczynia w części gospodarki przez siebie zarządzanej. PKP były kiedyś jednym przedsiębiorstwem. Dużym, zramolałym, źle zarządzanym i deficytowym. Politycy umyślili, żeby je podzielić. Oni uwielbiają takie ruchy. Tworzą się nowe spółki, mnożą posady dla kolegów w radach nadzorczych i zarządach. Jest ruch w interesie. Publiczność ma złudzenie dynamiki zarządzania, media to chętnie relacjonują. Życie jest piękne.

Podział dinozaura na dzwonka powinien więc załatwić problem. Mniejsze, wyspecjalizowane spółki będą zwijać się jak w ukropie i robić interesy, że hej. Sounds good (brzmi dobrze). Spółki energicznie zajmują się sobą. Lokale, komputery, samochody, dyrektorzy, sekretarki. Koszty rosną, ale na początek muszą. Później będą zyski.

Teraz jest właśnie później. PKP Polskie Linie Kolejowe (ci od toru) są na krawędzi bankructwa, bo użytkownicy nie płacą. Spółki Przewozy Regionalne i Intercity (wożą pasażerów) nie płacą za tory, semafory i perony. Podobno mają już 500 mln złotych zadłużenia. Jedna spółka należy do marszałków województw (czyli pośrednio państwa), a pozostałe PLK i InterCity są własnością państwa bez pośredników. Wszystkie buldogi gryzą się pod tym samym, państwowym dywanem. My za to płacimy i najwyżej możemy głośno złorzeczyć.

Piękna jest logika argumentacji głównego rozgrywającego, czyli firmy zarządzającej torami. Dwaj przewoźnicy nie płacą, więc nie wpuści ich na tory. Mają zmniejszyć częstotliwość kursowania swoich pociągów. Najlepiej o 20 procent. Najbardziej zagrożone są pociągi międzynarodowe, bo do nich nie dopłaca Ministerstwo Infrastruktury.

Taki więc oto rysuje się stan idealny. Przewoźnicy spełniają żądania firmy od torów, ograniczają pociągi. Tracą pieniądze i jeszcze mniej chętnie płacą za korzystanie ze szlaków. PKP PLK też z tego nie korzystają, bo szyny, używane lub nie, są na miejscu, semafory stoją, ludzie są na listach płac.

Zamiast więc stawać na głowie, żeby sztuczkami marketingowymi, reklamą i promocjami zapełnić ludźmi pociągi i wpuszczać ich coraz więcej, będziemy ten ruch likwidować. Wbrew logice, potrzebom społecznym, zaleceniom Unii i interesów państwa.

Najsmutniejsze jest to, że nie ma winnych. Nie wiadomo, jak nazywa się geniusz, który podzielił PKP na spółki. Gdzie teraz jest, co robi. W USA ustawa otrzymuje nazwisko polityka, który ją zaproponował. Jeśli jest marna, polityk ma nielekko. U nas twórcy naszych katastrof organizacyjnych i finansowych są, niestety, anonimowi.

Agonia PKP jest alarmem, który powinien poderwać nas na nogi. Świat ma pociągi, które na dystansie kilkuset kilometrów wygrywają z samolotami czasem podróży, wygodą i ceną. My mamy jedną linię, po której rzucające wściekle na boki wagony mkną z szybkością 130 km/godz. Do Gdańska (350 km) jedzie się ekspresem sześć godzin. Toalety w wagonach I klasy ekspresów skutecznie przekonują, dlaczego w kolejowej terminologii nazywa się je "ustępami". Mnogość spółek powoduje, że do kupna właściwego biletu na właściwy pociąg z określoną godziną odejścia najlepiej angażować konsultanta.

Przerażająca jest niemoc ludzi, za koleje odpowiedzialnych. Irytuje ich komfortowe życie i chęci nieustannych reorganizacji. Koleje to nie są loty kosmiczne. Wszystko jest znane, rozwiązane, gdzieś na świecie opracowane. Tylko oglądać i stosować. Ci, którzy biorą za to pieniądze, nie potrafią. Ci, którzy ich nadzorują, nie mają głowy lub chęci. A my? Nie mamy iskry Bożej, żeby wyrzucić tych, którzy za to odpowiadają. Nie tylko w tej sprawie jeździmy po ślepo zakończonych torach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski