Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeby ktoś kiedyś nie pomylił grobów

Redakcja
Od lewej Anna Dymna, Grzegorz Mielczarek, Agnieszka Judycka i Aleksander Fabisiak FOT. WACŁAW KLAG
Od lewej Anna Dymna, Grzegorz Mielczarek, Agnieszka Judycka i Aleksander Fabisiak FOT. WACŁAW KLAG
Dwa dni przed śmiercią majaczący Franciszek Schubert wystosował do świata prośbę o pamięć - o to, by nie mylono grobów, gdyż on jednak był, sobą był i do końca robił wszystko, co mógł, choć dobrze wiedział, że to i tak za mało.

Od lewej Anna Dymna, Grzegorz Mielczarek, Agnieszka Judycka i Aleksander Fabisiak FOT. WACŁAW KLAG

Paweł Głowacki: SALONY

Wyrzęził: "Nie, tu nie leży Beethoven!". Ciemna ironia? Bezradność? Gorycz? Słaniająca się wściekłość? Wszystko to tkwiło w ostatniej prośbie, bo cóż innego tkwić mogło, skoro kawałek krótkiego życia przeleciał parę ulic od domu, w którym komponował Ludwig van Beethoven? W takim cieniu, blisko nut, co od razu osiągały wieczność - na jakie zmartwychwstanie swoich nut mógł liczyć Schubert, jakie i kiedy? Nucić blisko kolosa - to musiał być ból straszny. Tak wielki, że nawet najjaśniejsze, najlżejsze kompozycje Schuberta mają na dnie czarne smugi, wióry ołowiu. Choćby "Trio fortepianowe Es-dur op. 100". Rzecz jasna - nie tylko cień Beethovena dławił jasność, nie tylko on, lecz jednak.

Fragment tego "Tria...", które Schubert ułożył rok przed bezradną prośbą o nie mylenie grobów, Dorota Imiełowska (wiolonczela), Jacek Tosik-Warszawiak (fortepian) i Tomasz Tomaszewski (skrzypce) zagrali w prologu ostatniego, Wielkanocnego Salonu Poezji. Zachwycająca intonacja skrzypiec Tomaszewskiego - głównie w niej szemrała ta nieoczywistość jasności, mruczały na dnie ołowiane wióry. "Trio..." zaczynało uśmiechać się jakby kwaśno, cienko, nuty jakby lekko opuszczały głowy. Taka nieoczywistość jasności stawała się nieoczywistością nadziei. Dokładnie to samo działo się w głosach aktorów. Agnieszka Judycka, Anna Dymna, Aleksander Fabisiak, Grzegorz Mielczarek. Cóż innego, jak nie wiersze na okoliczność cudu zmartwychwstania napisane, czytać mogli? Strofy Leopolda Staffa i Stanisława Balińskiego, Jana Lechonia i Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Jana Twardowskiego i Anny Kamieńskiej, jeszcze Adama Zagajewskiego, Janusza Pasierba, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Teofila Lenartowicza, Johna Donne'a, Jakuba z Todi, T.S.Eliota, Jana Kasprowicza, Tadeusza Różewicza, Zbigniewa Herberta i paru innych, co się próbowali, jak każdy z nas na własną rękę, ze starym cudem jakoś uporać. Czytali i w głosach ich tę samą, co w skrzypcach Tomaszewskiego nieoczywistość dało się słyszeć.

Inaczej mówiąc - był brak dobrodusznej cepelii. Żadnych dziecinnych szczebiotów nad jajeczkiem, baziami i cukrowym barankiem. Żadnej, w gruncie rzeczy pretensjonalnie sytej pewności, że skoro Jezuskowi ongiś się udało, to i każdemu z nas, jak przyjdzie czas, też się uda, więc bać nie ma się czego! Alleluja!... Nie Alleluja. Ten Salon to była godzina przyprószonej nadziei, rzekłbym - nadziei dorosłej, bez złudzeń. Całkiem jak w finale wiersza Leśmiana "Czas zmartwychwstania", co go Dymna czytała. "I cóż, że surma w niebie gra/ By nowym bytem świat odurzyć?/ Nie każdy śmiech się zbudzić da/ Nie każda łza się da powtórzyć."

Czy znaczy to, że należy od razu w czarną depresję popaść? Nie. Rzecz w tym, by się w miarę spokojnie i dzielnie własnej małości trzymać. Nawet gdy (takie jest sedno przypadku Schuberta) małość ta naprawdę - wcale nie taka mała. Zostawmy w spokoju muzykę. Któż jest skazanym na nieśmiertelność Beethovenem? I w jakiej dziedzinie życia? W którym geście? W jakiej myśli? Chcę być dobrze zrozumiany: około wielkanocny uśmiech powszechny - to jedno. Lecz rechot tak bombastyczny, jakby się chwilę temu skutecznie z mogiły wyszło - czymś zupełnie innym jest. Żeby ktoś kiedyś nie pomylił grobów - takiego zmartwychwstania trzeba się trzymać.

374. Salon Poezji. Wiersze Wielkanocne czytali: Anna Dymna, Agnieszka Judycka, Aleksander Fabisiak, Grzegorz Mielczarek. Grali: Dorota Imiełowska - wiolonczela, Jacek Tosik-Warszawiak - fortepian, Tomasz Tomaszewski - skrzypce. Gospodyni: Anna Dymna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski