Grzegorz Tabasz: LEŚNY DZIENNIK
Z bliska widać, że nie są to zwyczajne szpilki, lecz obce z wyglądu łuski. Tak wygląda tuja, czyli żywotnik. Gatunek przywieziony dawno temu z Północnej Ameryki. U siebie jest okazałym, szybko rosnącym drzewem. U nas brakuje mu wilgoci, a szybkie zmiany pogody często gęsto pozbawiają go życia. Tuja wytrzyma kilkudziesięciostopniowe mrozy, ale kilkudniowa huśtawka mrozów i odwilży zwykle bywa zabójcza. Nic dziwnego, że posadzone w lasach tuje szybko kończą karierę. Skąd wziął się żywotnik w jednej z dolin Beskidu Sądeckiego? Posadził go jeszcze przed wojną hrabia Stadnicki. Właściciel lasów, leśnik z powołania eksperymentował z egzotycznymi gatunkami. Przed kilkudziesięciu laty był to powszechny proceder, kiedy przyrodnicy wierzyli, że wzbogacenie naszych lasów o obce gatunki ma sens i przyniesie zyski.
Dwa okazy jakimś cudem przetrwały ponad pół wieku, a gdy jeden z nich, złamany pod ciężarem śniegu został wycięty, to po przeliczeniu widocznych na pniaku słojów, wyszło mi siedemdziesiąt kilka lat. Wiek pasuje do okresu eksperymentów pana Hrabiego, zresztą w okolicy rośnie jeszcze kilku obcych: czarne sosny, wejmutki, szpaler wiązów. Milczące dowody, że nic ponad nasze buki, jodły czy świerki nie sprawdzi się jako leśne drzewa. Tuje dokonały jeszcze jednego cudu: wydały i rozsiały nasiona, z których wyrósł dodatkowy, młodziutki okaz. Jeden, jedyny. Ma kilka metrów wysokości i skromnie rośnie sobie na kraju dorodnej buczyny. Tuje (czyli żywotniki) odniosły sukces jedynie jako drzewa ozdobne. Pod opieką człowieka i bez konkurentów rosną całkiem ładnie. Oczywiście jeśli nie wymrozi ich kolejna zima stulecia, albo nie złamią opady mokrego śniegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?