MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aby dostać mandat. Felieton Włodzimierza Jurasza

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Myliłby się ktoś sądząc, że w niedzielę zadecydujemy o tym, kto będzie nas reprezentował w Parlamencie Europejskim. To prawda, ale tylko częściowa, jako że główny akt wyboru dokonał się wcześniej, podczas ustalania list wyborczych, a zwłaszcza kolejności umieszczanych na niej nazwisk.

Po pierwsze, ktoś kto chciałby głosować na przykład na legendarną patronkę inżynierów i lekarzy, którzy z nożami w zębach próbują przedrzeć się przez naszą granicę, by skosztować słynnej pizzy serwowanej przez firmę Szczerba&Joński, nie będzie miał takiej możliwości, ponieważ ta pani nawet na listy PO nie trafiła (jej nazwisko pominę, by nie narażać się na proces o obrazę poprzez użycie określenia „patronka”, o wyraźnie religianckiej proweniencji).

Po drugie, istotniejsze niż to, kto się na tej liście (nie) znalazł, jest miejsce, na które trafił. Stąd ta intensywna walka o tzw. miejsca biorące, jaka toczyła się wewnątrz każdej ze startujących partii. Potwierdzając znane porzekadło, że największym wrogiem kandydata nie jest przedstawiciel konkurencyjnej partii, ale kolega ze wspólnej listy.

Nie wiem, czy analitycy śledzący te starania/zmagania zdają sobie sprawę, że samo pojęcie „miejsc biorących” jest dla nas, tzw. elektoratu, obraźliwe. Bo to właśnie my, wyborcy, jesteśmy sprawcami tej walki. Może nie tyle my, ile nasza inercja, skłonność do wygodnictwa i łatwizny. Jak wielu z nas (większość?), czego dowodzą wyniki każdego głosowania, bezmyślnie stawia krzyżyk przy nazwisku z numerem 1, ufając (?) decyzji władz swej ulubionej (?) partii, ustalających kolejność kandydatów… Choć wcale nie znaczy to, że Partia wstawiła tam kogoś, kto będzie nasze, wyborców, interesy najlepiej reprezentował.

Znacznie bardziej demokratyczne (sensowne?) byłoby więc ustawianie na liście kandydatur w kolejności alfabetycznej, co jednak, przy wspomnianej inercji głosujących, preferowałoby tych, których nazwiska zaczynają się na literę A.

Albo takich cwaniaczków, jacy w czasach PRL, kiedy prasa dławiła się od ogłoszeń drobnych, by dostać się na czoło kolumny z inseratami dodawali przed swą ofertą jakiś dopisek, w stylu: „AAA bony kupię”. Albo - to wersja na dziś - „Aby Unię naprawić…”, czy też: „Aby Unię do reszty zepsuć”…

A Ty głosuj. Albo i nie głosuj. Ten wybór należy wyłącznie do Ciebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski