Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasożyt. I to niezbyt urodziwy. Jak przyczepi się do ofiary, nie popuści

Grzegorz Tabasz
Minogi nie są mile widzianymi sąsiadami w wodnym światku. Wszystkie jak jeden mąż to pasożyty. Sposób na życie wyjątkowy wśród kręgowców, które są klasycznymi mięsożercami, padlinożercami czy jaroszami
Minogi nie są mile widzianymi sąsiadami w wodnym światku. Wszystkie jak jeden mąż to pasożyty. Sposób na życie wyjątkowy wśród kręgowców, które są klasycznymi mięsożercami, padlinożercami czy jaroszami
Choć żyje w rzekach, z rybami nie łączy go nic. Minóg nie dorobił się nawet najdrobniejszych łusek, jeno pokrytej śluzem, gołej skóry .

Bez łusek, bez szczęk, bez kości. Jak tu żyć w wodzie? Można. I to całkiem nieźle. Od dobrych kilkuset milionów lat. Minogi, bo o nich mowa, przyszły na świat czterysta milionów lat temu. Zwierzaki, jakie wciąż jeszcze można zobaczyć w naszych rzekach, niewiele różnią się do kopalnych przodków. Toż to prawdziwa, żywa skamieniałość. Świat się zmienił. Minogi ani o włos. Widać prościutka konstrukcja ma wielkie zalety. Jeśli do tego dołączyć niesamowity sposób zdobywania pokarmu i wyjątkowe walory kulinarne, to minogi warte są uwagi.

Są trzy. Półtorametrowej długości minóg morski. Najrzadszy i właściwie na kraju wymarcia. Drugi, to minóg rzeczny. Trzy razy mniejszy, ale wciąż widywany w ujściach pomorskich rzek. Trzeci, to liliputowych rozmiarów minóg strumieniowy. Wyrośnięta dżdżownica grubości palca. Częsty bywalec małopolskich potoków i mniejszych rzek. Łatwo go przeoczyć, chyba, że człowiek wie kogo i gdzie szukać. O tym potem. Dla porządku tylko wspomnę o arcyrzadkim i rozpoznawanym wyłącznie przez ichtiologów minogu ukraińskim.

Teraz aparycja. Na pierwszy rzut oka minóg przypomina węgorza. Starczy zerknąć na głowę zwierzaka, by zobaczyć różnicę. Drobne oczka przesłonięte mętną skórą. Żaden z nich nie posiada szczęk. Początek ciała wyznacza przypominająca spory lejek przyssawka z kolekcją rogowych ząbków. Podejrzewam, iż wygląd urządzenia stanowił twórczą inspiracje do stworzenia niejednego potwora z kilku kasowych filmów science fiction.

Brakuje im również parzystych płetw, ale doskonale dają sobie radę z podwójną płetwą grzbietową i ogonową. Każda szanująca się ryba jest posiadaczem skrzeli. U minoga znajdziemy jeno siedem par otworów prowadzących do workowatych skrzeli. Do tego pojedynczy otwór węchowy i całkowity brak prawdziwych kości. Jedynie chrzęstne konstrukcje, na których wspiera całe cylindryczne ciało. Z rybami nie łączy go nic. Nie dorobił się nawet najdrobniejszych łusek, jeno pokrytej śluzem, gołej skóry. Każdy biolog cmoka nad nim z zachwytem. Wszak to wzorcowy model przodka dzisiejszych kręgowców, który kaprysem natury doczekał naszych czasów.

Minogi nie są mile widzianymi sąsiadami w wodnym światku. Wszystkie jak jeden mąż to pasożyty. Sposób na życie wyjątkowy wśród kręgowców, które są klasycznymi mięsożercami, padlinożercami czy jaroszami. Nie szkodzą jedynie najmniejsze minogi strumieniowe, gdyż w czasie krótkiego, dorosłego życia nie pobierają pokarmu. Minóg rzeczny czy strumieniowy przyczepia się do żywej ryby. Niczym wielka pijawka nadgryza skórę rogowymi ząbkami i wysysa krew. Potem płyny ciała. Na końcu roztarte na miazgę mięśnie. Śledzie i płotki przeżuje prawie w całości.

Większe dorsze czy łososie doprowadza do śmierci, czego nie mogą mu darować rybacy i wędkarze. Widywano je nawet uczepione do ciała wielorybów. Zawleczone do amerykańskich Wielkich Jezior minogi morskie dosłownie masakrują tamtejsze ryby. Ponoć jeden dorosły okaz pożera w ciągu kilkuletniego życia niszczy dwadzieścia kilogramów szlachetnych ryb. Straty dotkliwe, lecz na szczęście wszystkie minogi są jadalne. I niebywale smaczne. Marynowane, solone, delikatnie podwędzane. I te najpyszniejsze, w galarecie. Ekskluzywna przekąska, której smak popadł w zapomnienie. Proszę sobie wyobrazić przypominające węgorza danie, zupełnie pozbawione ości.

Skrzętni kucharze wyliczyli, iż 97 procent ciała minoga nadaje się do jedzenia. Pyszny tłuszczyk i mięsko, zaś delikatne chrząstki mile chrupoczą w ustach. Nie ma potrzeby skrobania czy filetowania. Ba, nawet patroszenia. U dorosłych minogów, a tylko takie wpadają w sieci, zanika przewód pokarmowy. W przedwojennych cennikach sklepów rybnych za kilogram minoga trzeba było wysupłać całe trzy złote. Pensja ówczesnego wziętego pedagoga oscylowała w okolicach dwustu złotych. Wyżej ceniono tylko szczupaki, sandacze, łososie i raki. Tradycyjny tort minogowy serwują do dzisiaj na stołach Pałacu Buckingham. Zaś Henryk I, jeden z przodków miłościwie panującej Elżbiety II, zakończył żywot w niesławie zażerając się minogami na śmierć. Danie u nas zakazane, gdyż wszystkie chroni prawo. Najbliżej legalne minogi podają w Rosji i na Łotwie. Tudzież jako danie regionalne w Portugalii. Ceny … proporcjonalnie wysokie do rozkoszy podniebienia.

Skąd się biorą minogi? Rzeczne i morskie wpływają wiosną z Bałtyku do rzek. Czy raczej wpływały, gdyż przegrodzona zaporami i śluzami Wisła stała się dla nich praktycznie niedostępna. Nieliczne okazy bywają widywane na wysokości Torunia. Jedynie pomorskie rzeki o w miarę naturalnym korycie i czystej wodzie goszczą minogi rzeczne. Kiedyś ciągnęły na tarło nieprzeliczonymi ławicami. Jeszcze w końcówce lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, na Parsęcie w Kołobrzegu łapano je pełnymi wiaderkami. Dzisiaj kłusownicy dobijają ostanie sztuki.

Wrócę do czasów świetności. W czystych odcinkach rzek pan minóg budował gniazdo. Niewielkie zagłębienie w czystym piasku. Później już tylko wizyta partnerki, składanie jaj, zapłodnienie i niepotrzebna para kończyła żywot. Z jaj wylegały się larwa zwane ślepicą. Zagrzebane w mule nie szkodząc nikomu przez kilka lat cierpliwie filtrowały plankton z wody. Znali je wszyscy wędkarze. Odcedzone z piasku były znakomitą przynętą na sandacze i szczupaki. Po przeobrażeniu zamieniały się w minogi, a te w paskudne pasożyty. Później już tylko kilka lat prześladowania w ryb w Bałtyku i cały cykl zaczynał się do początku. To już przeszłość. Wpierw minogom zaszkodziły tamy i niesprawne przepławki. Czarę goryczy dopełniły regulacje i totalne zatrucie rzek. Tym samym podzieliły los wędrownych łososi, troci i jesiotrów. Szkoda.

Zaś tym, którzy podglądanie przyrody przedkładają ponad rozkosze stołu, polecam majówki w okolicach Gór Świętokrzyskich. Tamtejsze potoki licznie zamieszkuje drobny minóg strumieniowy. Uchodzi kłusownikom, gdyż nie daje złapać się na wędkę, i co tu kryć, jest zbyt drobny, by zwrócić na siebie uwagę. Starczy w słoneczny dzień przysiąść na brzegu w miejscu gdzie dno wyściela drobniutki żwirek. Prędzej czy później wypatrzycie stworzonko długości sznurówki, które pyszczkiem z przyssawką pracowicie przenosi kamyczki. Może nawet obejrzycie tarło. Majowe minogi oglądam w nurtach Mochnaczki obok Krynicy. To już jednak nieco dalej od Krakowa.

***

Minóg rzeczny jest bezżuchwowcem wędrownym. W okresie tarła wpływa z morza do rzek. Pozbywa się lęku przed światłem, dzięki czemu może przebywać nawet w najpłytszych wodach. Przemianom ulega wtedy także ciało zwierzęcia: przybiera ono odcień brązowy, w przewodzie pokarmowym zachodzi atrofia, zęby tępieją. Powoduje to zaprzestanie żeru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski